Polecam też lekturę "Pływanie po jeziorze".
Kąpiel w rzece, trzeba zacząć od wywiadu środowiskowego. Serio. O ile w przypadków stawów i jezior, najczęściej wychodzimy tam gdzie weszliśmy, to w rzece jest to praktycznie niemożliwe. Tutaj, musimy ustalić gdzie wchodzimy do wody, gdzie planujemy wyjść, czy po drodze mamy wyjścia awaryjne, jaka jest prędkość nurtu, jak wygląda brzeg, roślinność, przeszkody typu jazz lub tama, jeśli się da - to aktualną głębokość wody. Warto też sprawdzić w Sanepidzie, jak wygląda sprawa czystości na poszczególnych odcinkach.
Wiem, dużo tego. Za pierwszym razem, zajmuje sporo czasu. Za piątym razem, zrobisz to odruchowo.
No to jedziemy po kolei :
Miejsca początkowe i końcowe - najłatwiejsza część planu. Trzymamy się zasady: trudny początek, łatwy koniec. Lepiej więc dojechać/dojść większy kawałek na start, po to żeby z mety mieć łatwy powrót do domu. Płyniemy z prądem, więc start musi być wyżej. Dobrymi punktami są mosty. Najczęściej obok nich są wydeptane ścieżki albo schodki do wodowskazów. Z reguły też mosty buduje się na prostych odcinkach, więc dno ma równiejszy kształt. Cień rzucany przez konstrukcję, powoduje że w wodzie będzie mniej roślinności. Czasem można trafić na bonus w postaci piasku na dnie. Trzeba uważać, na to żeby obok mostu nie było resztek jego poprzednika. Wtedy na mur, beton, na dnie będą jakieś kawałki drutu i zbrojeń. Tyle dobrze, że w czystej wodzie będzie je widać.
Poza mostami, dobre są też lokalne plaże (można wypytać gdzie ludzie chodzą nad wodę), przystanie kajakowe (jeżeli występują), progi wodne ( bo z reguły przed i za nimi brzeg jest umocniony kamieniami i łatwiej po nim zejść. Warto też porozmawiać z wędkarzami! Oni mają najlepsze dojścia nad wodę.
Wyjścia awaryjne - wyszukujemy tak samo, jak punkt startowy. Po prostu na trasie spływu, trzeba mieć kilka miejsc gdzie można skończyć wcześniej. Optymalnie to znać przynajmniej jedno wyjście na każdy kilometr nurtu. Oczywiście w razie dużych problemów - wyjdzie się wszędzie. Tyle że może się okazać, że tataraki poszarpały nam zmiękczoną wodą skórę, pokaleczyliśmy stopy, czeka nas pół kilometra przez pokrzywy, a do drogi daleko. Natura potrafi być bardzo dzika, nawet 500m od domu. Dlatego musimy wiedzieć że do wyjścia awaryjnego, prowadzi jakaś dróżka.
Sam się kiedyś tak wpakowałem, że po awaryjnym wyjściu z wody, miałem jeszcze 5km do przejścia do jakiejkolwiek drogi.
Nurt i głębokość. Generalnie nie zaleca się do pływania rzek o nurcie szybszym niż 1m/sek. To 3,6km/h i oznacza że 99,5% ludzi nie będzie w stanie w razie potrzeby popłynąć pod prąd. Serio. Dobrze wytrenowany amator pływania, rozwija maksimum 3km/h. A przeważająca większość ludzi, około 1,5km/h. Pływanie w szybkim nurcie, może spowodować, że nie damy rady wyjść z wody w wyznaczonym miejscu. Prędkość nurtu można oszacować, wrzucając do wody patyk i idąc przez chwilę równo z jego płynięciem. Jeżeli mamy wrażenie, że idziemy powoli - jest OK.
Nurt i głębokość ulegają zmianom, zależnie od tego czy padało czy nie, oraz od kształtu rzeki. Głębokość zależną od opadów można sprawdzić na Pogodynka.pl. Natomiast tę, wynikającą z kształtu rzeki - na podstawie poniższych rysunków i obserwacji.
Te schematy są bardzo ogólne ale nieźle się sprawdzają. Nurt jest zawsze szybszy, na brzegu wklęsłym. Najlepiej więc płynąć, trzymając się linii nurtu. Wszelkiego rodzaju rośliny rosną w płytszych częściach (na przymulisku i odsypisku), natomiast obszar nad plosem pozostaje wolny. Prędkość nurtu wcale nie jest najszybsza na powierzchni, a raczej na 1/3 głębokości licząc od góry. Nie zauważyłem jednak żeby opuszczanie nóg niżej, coś dawało :-(.
Przymulisk i odsypisk, warto unikać jeszcze z kilku powodów. Śmieci niesione przez rzekę zatrzymują się właśnie tam. Pełno tam mułu. Przymulisko, patrząc po linii nurtu, kończy się przykosą, a za przykosą głębokość rośnie skokowo. Czasem z pół metra, do trzech metrów.
Obecność wypłyceń łatwo poznać, jeśli nie po roślinach, to po pojawieniu się dość charakterystycznej łuski na wodzie. Jak ona wygląda? Idź nad rzekę i zobacz. :-) Nawet najlepsze zdjęcie nie zastąpi doświadczenia.
Notka : jeżeli rzeka ma piaszczyste dno, przymulisko i osypisko wyglądają bardzo atrakcyjnie. Wręcz czasem robi się tam kąpieliska. Jednak przy piaszczystym dnie, często występuje ryzyko, że będzie on grząski. Więc jeśli się już decydujemy na włażenie tam - to z wyczuciem.
Wiry. O ile na jeziorach, można o nich nawet nie wspominać, o tyle na rzece trafiają się dość często. I najczęściej są niegroźne.Wprawdzie czasem prasa pisze "wir go wciągnął", ale najczęściej zawiniła panika, alkohol, lub brak sił. Najczęściej pojawiają się w takich miejscach jak poniżej.
Sztuczne przewężenie to może być jazz, albo filary mostu. Groźniejsze są wiry poziome występujące za progami wodnymi. Dlatego progi wodne obchodzimy, a nie spływamy. Tak samo obchodzimy, śluzy, jazy i wszystkie spiętrzenia. Włącznie z przykosą którą kończy się odsypisko. Taki poziomy wir, z brzegu wygląda niegroźnie. Ale były przypadki gdzie w utopił się ratownik, w kamizelce i uprzęży asekuracyjnej. A rzeka nie należała do najszybszych. Idea odwoju - poniżej, to jest to zawirowanie bezpośrednio za progiem. Dużo o tym zagrożeniu można się dowiedzieć od kajakarzy.
Różne przeszkody - gałęzie, słupki itp. Żeby rozpoznać takie rzeczy, trzeba po prostu czytać powierzchnię wody. Schematycznie, wygląda to tak :
Jaśniejsza woda oznacza płytszą wodę. Jakiekolwiek zaburzenia, przeszkody pod wodą. Teraz znowu trzeba iść nad rzekę i postarać się odnaleźć te elementy.
Rodzaje brzegu. Płaski i dosieżny. Płaski, to taki jak na zdjęciu na górze. Dosiężny, to najczęściej pionowe błotniste lub ilaste ściany. O właśnie takie jak tu :
Oczywiście wyjść po takim brzegu się da. Tyle że jest to ciężkie, więc nie zalecam ustawiania takich miejsc jako punkty docelowe.
I to na razie na tyle. Powodzenia.
Disclaimer. Napisalem to co uważam za najważniejsze. Pływanie po rzece i czytanie wody, ma jeszcze wiele innych aspektów. A że od nadmiaru wiedzy nikt nie umarł, polecam doczytanie. Szczególnie w podręczniku "Prawie wszystko o ratownictwie wodnym".
Dzięki za artykuł :) ja uwielbiam spływy kajakowe rzekami, wody stojące też są fajne
OdpowiedzUsuń