Strony

wtorek, 1 stycznia 2019

Noworoczne bunkry


 Pierwszy dzień nowego roku- cóż można robić? Dojadać wigilijną sałatkę, dopijać szampana, albo odczytać czarną skrzynkę z dnia wczorajszego.

 Można też ruszyć cztery litery i pojechać tam gdzie się jeszcze nie było. Tym razem padło na zalew Chechło. Rowerem jest tam około 30 km, a jakoś zawsze brakowało kilku kilometrów. Ruszając z Czeladzi, trzeba przejechać Będzin, Wojkowice, Bobrowniki, minąć Świerklaniec, a potem trochę pobłądzić po lesie.

Początek  - bez niespodzianek. Ponieważ jednak, postanowiłem zmienić trasę na wysokości dopływu Brynicy, trafiłem na bunkry, których nie znałem.



























Duży bunkier, na dwa działa.




 Zrekonstruowana szczelina p-lot.




 Mały bunkier przy jazie.



 Niespodzianka w jednym z bunkrów (w sumie widziałem ich cztery). Wygląda na fajną zabawę.

Świerklaniec wita mgłą, wiatrem i zimnem.



 Zalew Chechło od strony ujścia.


Jedna z wielu piaszczystych plaż. Generalnie to fajny zbiornik. Wiele działających ośrodków (a nie truchełek jak na Przeczycach czy Rogoźniku), ale nie blokują one dostępu do brzegu (tak jak na Pogorii 1)

Jeden z ośrodków. Małe, kolorowe, dobrze utrzymane domki.


 Przejaw zdrowego rozsądku - zamiast tradycyjnego zakazu kąpieli, tylko ostrzeżenie przed tym co możemy w wodzie napotkać. Chcącemu nie dzieje się krzywda ;)


Droga powrotna, to już nie była taka fajna. Trochę pobłądziłem, zaczęło wiać, lać na potęgę. W sumie na jakieś 65km wyszło 5,5godziny. Prędkość więc znikoma, ale kilka nowych miejsc warte było wysiłku. Jak się zrobi ciepło, to muszę zrobić objazdówkę po wszystkich bunkrach w okolicy.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz