Strony

niedziela, 27 stycznia 2019

Opuszczona cementownia w Jaworznie

 Tym razem pod naciskiem młodszej córy, która jest zafascynowana urbexem.

 O ile cementowania Grodziec jest dość znana w okolicy i całkiem nieźle udokumentowana, to ruiny w Jaworznie jakoś tak wszystkim umykają. Może dlatego że zostało z nich dużo mniej i położone są bardziej na uboczu.
 Dojazd autobusem do Dworca PKP w Szczakowej, pół godziny spaceru na zachód i przed oczami pojawiają się dwie wieże...

W istocie są to cztery silosy, o średnicy około dziesięciu i wysokości dwudziestu metrów. Służyły do magazynowania materiału do produkcji cementu.


Widok z pomiedzy silosów.

Ruiny budynku dyrekcji zakładu.


In the hall of the King of the Mountain....  prawdopodobnie była to lodownia na parterze budynku dyrekcji. Prawie dwumetrowe kamienne ściany, i wnętrze zabezpieczone wodoodporną farbą. Aktualnie jest to letnia rezydencja Sołtysa Jaworzna.



To jest najprawdopodobniej jeden z filarów na kórych spoczywał młyn. Młyn to taka długa rura, umieszczona pod kątem 5-10 stopni, obracajaca się i podgrzewana od spodu. Od wyższej części zasypuje się materiały, a w trakcie kręcenie zsuwają się i mieszają. Temperatura pozwala przeprowadzić proces odwodnienia. Co ciekawe nie odparowania, tylko odwodnienia.

Korzystając z okazji, pokazałem córce, bazę nurkową w Szczakowej. Cementownia jest jakiś kilometr od niej, zaraz przy drodze dojazdowej. Śmieszne jest to, że na bazę jeździłem dziesiątki razy, mijają ruiny i nie miałem o nich pojęcia.

Ujęcie na zaplecze. Pod nowym właścicielem, baza stała się bardziej profesjonalna, dorobiła się hotelu, lepszych wiat i sanitariatów. Tyle że zupełnie straciła swój nimb tajemniczości - zalanego dzikiego kamieniołomu na którym każdy może się poczuć jak pionier i odkrywca. Moim zdaniem mocno przegrywa z krakowskim Zakrzówkiem.

Drugi zbiornik w kamieniołomie. Już nie baza, tylko ścieżka dydaktyczna z wydrą. Niski stan wody odsłonił całkowicie pomost. Więcej zdjęć z tego zbiornika tutaj


W drodze powrotnej, przeszliśmy znowu przez cementownie, tyle że od innej strony. W lasku widać ruiny chłodni kominowej. Nie dało się podejść - kilka potoków skutecznie to uniemożliwia.

W sumie wycieczka na trzy godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz