Pogoda nie rozpieszcza. Rano deszcz, potem słońce, i znowu pada. Spark do torby i autobus na Pogorię bo blisko. Napompowany, siedzenie na środek, skeg założony.
I bajka.
Serio, tego mu do szczęścia brakowało ;)
- Siedzenie na środku powoduje że dziób się nie unosi więc wiatr nie czyni zamętu.
- Możliwość zamocowania podnóżka to wielka ulga dla mięśni. Uda nie bolą od ciągłego przykurczania.
- Skeg go pięknie stabilizuje. Po zaprzestaniu wiosłowania nie odpada tylko sunie jeszcze kawałek prosto siłą rozpędu. Odczuwalnie mniejszy jest też wysiłek związany z utrzymaniem kierunku.
- Dłuższe wiosło też robi znakomitą robotę - przechodzi nad mocowaniem. Jeszcze jest luzu z pięć centymetrów. Ani raz o nie niego zahaczyło. Czyli do tego kajaka wiosło 240cm jest optymalne.
- Większość czasu pływałem bez pasów udowych. Najważniejszy jednak jest podnóżek. Bez niego bieda.
Popływałem 2.5h. Pogoda zmienna. Od słonecznej flauty do silnego wiatru z deszczem.
Ogólnie rzecz biorąc jestem mega zadowolony.
Jedyny minus dzisiejszego pływania - zgubiłem aparat więc zdjęć nie będzie. Jeździł w kieszeni za siedziskiem i jak wyciągałem kajak z wody, to musiał się wysunąć i utopić.
Jakby ktoś znalazł białego Coolpixa s33, to byłbym wdzięczny za zwrócenie. Są w nim zdjęcia ze spływów od 2019.Przy okazji. MEP, adres który podałeś w formularzu nie działa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz