Strony

piątek, 23 sierpnia 2019

Lekko na kajaku.

  Czemu lekko a zarazem nie ultralekko na kajaku? Bo z jednej strony trzeba zabrać jak najmniej. Każda rzecz którą spakujesz, prędzej czy później wyląduje na grzbiecie. Sam kajak swoje waży więc po co dokładać.
 A czemu nie należy iść w stronę UL?  Bo nie da się z masą schodzić do zera, a odchudzony osprzęt, albo jest wściekle drogi, albo mało trwały, albo jedno i drugie. Weźmy na przykład woreczki z Ikei, takie na spożywkę. Są kapitalne do przechowywania, ale w warunkach frontowych rozłażą się po tygodniu. Albo namiot. Typowy namiot trójka waży 3,5-4kg i kosztuje 250-350pln. Producenci potrafią zejść z masą do 2,2kg, ale cena rośnie do 3-4 tysięcy.
  Poza masą liczy się też wielkość. Karimata 5mm jest połowę lżejsza od materacyka, ale zajmuje masę miejsca, a komfort spania jest na niej żaden.
 Z kolei zrezygnować z apteczki lub zestawu naprawczego żeby zaoszczędzić osiemset gram? A potem cały wyjazd żyć w stresie żeby coś się nie stało? Wywalić kompas? Na rzece można, ale na jeziorach już nie. Płynąć bez mapy?
 Nie zabrać książki...? No i to jest taki moment gdzie zawsze się waham. 300 gram, czasem więcej. Ale zawsze biorę.

Po kilku wyjazdach i wielu próbach upakowania dwóch osób w Solarze wyszło co poniżej.

Jednostka:
  • kajak, siedzisko
  • dwie linki 2m i 10m, krótsza zakończona karabinkami
  • reperaturka (klucz do zaworów, klej, łatki, chusteczki z alkoholem, rękawiczki lekarskie, kawałek TearAid, papier ścierny 300, krótki ołówek 2B, zapasowy zawór nadmiarowy, szara nitka i igła. Mieści się w oryginalnym pudełku
  • wiosło
  • pompka+wąż+manometr
  • kamizelka asekuracyjna
Całość waży jakieś 18kg. Jeśli we dwie osoby to 20kg bo dochodzi drugie wiosło i siedzenie.  Kajak i siedzisko wiadomo że trzeba zabrać. Ale nie biorę dmuchanych podnóżków, bo tylko niepotrzebnie zajmują miejsce. Długa lina jest do cumowania, kotwiczenia i jako sznurek na bieliznę. Krótka służy do przypinania worków do kajaka.
Reperaturka: chustki z alkoholem są do oczyszczenia miejsc przy klejeniu. Ołówek, po to by obrysować łatę-mniej się wtedy brudzi klejem. Papier ścierny do zmatowienia miejsca klejenia. TearAid do doraźnej naprawy namiotu, kurtki , spodni.
Pompka to najmniejszy Intex Hammer 0,9litra, zajmuje niewiele miejsca i mieści się w małym worku wraz z manometrem i wężem - następnym razem lepiej wziąć mały, cienki dry-bag (2-3litry), bo w zwykłym worku pompka zamaka. Tą pompkę jest łatwo rozkręcić, więc jak się uprzeć to można do środka coś schować. Tylko koniecznie w worku, bo środek pompki jest pokryty smarem.



Ubrania:
  • spornie wodoodporne Tribord ( te tanie, długie)
  • kurtka wodooporna Wolfskin Limecośtam (lekka i zajmuje mało miejsca)
  • buty siatkowane do wody
  • bielizna (slipy, koszulka, skarpety) 1kpl (drugi mam na sobie). Lub jeśli jest zimno i pranie odpada, to 2kpl z tego jedna podkoszulka z długim rękawem.
  • Krótkie spodenki (tylko jeśli ciepło), żółte z Deca, bez suwaków i ostrych elementów, za to z kieszenią na rzep. Jeśli zimno to dwie pary cienkich getrów.
  • czapka do biegania (jak zimno) lub czapka pustynna (jak ciepło)
  • Okulary
  • Cienka bluza do biegania.
Wszystkie rzeczy z gatunku szybkoschnących. Masa poniżej 2kg. Na niepogodę wrzuca się długie spodnie i kurtkę. Jeśli jest zimno, to pod kurtkę idzie bluza do biegania. Jeśli jest bardzo zimno, to pod spodnie idą getry. Rzepy od spodni w ciepłe dni, lepiej zapinać zaraz pod kolanami-nie nabierają wody przy wsiadaniu.
Buty piankowe na dłuższą metę się nie sprawdzają. Stopa się poci i śmierdnie. Tylko buty z siatki. A co zrobić jak zimno? Chyba zdecyduje się w końcu na wodoszczelne skarpety, tylko żeby cena spadła.
Bielizny się bierze mało, bo przy każdej okazji się ją przepiera szarym mydłem. Tylko nie można wtedy zabierać bawełnianych rzeczy, bo za długo schną. Podkoszulka z długim rękawem przydaje się do spania w zimne dni, albo jak słońce wściekle praży żeby nie poparzyć rąk (wtedy się ją specjalnie moczy w wodzie, żeby chłodziła)

Spanie:
Zestaw jednoosobowy waży 4kg. Namiot 2kg, śpiwór 1,4kg, mata 0,5kg. Nevisa opisałem tutaj. Do Darwina nie robiłem opisu, bo to popularny i bardzo typowy namiot. Zresztą od czasu jak go kupiłem, pojawiło się kilka modeli w tej samej półce cenowej, które są dużo lepsze. Wart rozważenia jest PEME Climate 3. Wprawdzie to marka sklepowa a nie samodzielna, ale C3 wygląda obiecująco. Przede wszystkim zewnętrzny stelaż (możliwość wygodnego rozkładania w deszczu) i duży przedsionek. Do tego masa nieco mniejsza od Darwina i ta sama wielkość sypialni.

 Materacyki - dmuchane moim zdaniem najlepsze. Mają wprawdzie gorszą termikę niż samopompy, ale jeśli jest więcej niż +6-7 stopni, to nie ma znaczenia. Za to zajmują dużo mniej miejsca i łatwiej je pakować. Jeśli zrobi się w nich dziura - TearAid pozwoli dociągnąć do końca spływu.
 Śpiwór opisany tutaj. W zasadzie na lato można kupić lżejszy model - Tramp 1kg. Te same wymiary tylko cieńsza otulina. Blokadą jest jak zwykle kasa. Eh pięknie by było mieć po śpiworze na sezon..  Na razie zostanę przy obecnym dopóki go nie zajadę, potem kupię Micre.
Latarka czołówka - nie waż się jej zapomnieć. Na wyjazd tylko takie. Wiosłowanie, pakowanie, prace obozowe - tylko czołówka gwarantuje wolne ręce. Musi być wodoszczelna. IP67 minimum. Na pasek warto założyć neoprenową nakładę od maski do nurkowania, nie utonie po wpadnięciu do wody.


Kuchnia
  • Menażka Decathlon 0.8 litra
  • Kartusz 110g (jedna osoba 3-5 dni zależnie od temperatury) lub 230g (dwie osoby, pięć dni)
  • Składane łyżki (2szt)
  • Kuchenka Meva Spark
  • Scyzoryk
  • Zapałki
  • 2-3 ściereczki vileda (zamiast gąbki)  
  • Bidon rowerowy 0,7 litra
  • Filtr WTG 
 Cała kuchnia to ok 0,85-1kg.
 Menażka z Deca to kopia Optimusa HF Weekend. Tyle że w przecenie można ją dorwać za 69pln, a oryginał za 150... Podobny model ma jeszcze Pinguin. Kartusz - ten kto wymyślił liofy nich idzie do raju. Pamiętam wyjazdy dwadzieścia i więcej lat temu. Zupy błyskawiczne  trzeba było 5-10minut gotować. Gaz znikał jak śnieg w maju. Teraz większość jest tylko zalewana, więc 110g spokojnie starczy latem dla jednej osoby na pięć dni. 240 (niska) dla dwóch osób. W tej menażce nie mieszczą się kartusze 450g. Natomiast kartusze Colemana węższe i wyższe mieszczą się z kuchenką na styk (wieczko menażki się nie domyka o milimetr lub dwa).
 Na czas transportu na spływ,  w bidonie rowerowym chowam zapasowe baterie, bobber, mikrostatyw.


Higiena
  • Składana szczoteczka z Rosmanna
  • Nitka dentystyczna
  • Pasta Ajona lub inna mała
  • Kawałek szarego mydła w pojemniku po tabletkach izotonicznych.
  • Apteczka (plastry, chusteczki z alkoholem, gaza, bandaż 4.5cmx4m, agrafki, żel na oparzenia z pantenolem, węgiel, nurofen lub inny podobnie działający, fiolka soli fizjologicznej, pęseta, rękawiczki lekarskie, maska do RKO, 1m linki 2-3mm. Ołówek, kartka, woreczek strunowy, clotrimazolon (profilaktyka grzybicy), talk, lightstick wędkarski.
  • Papier toaletowy, mała paczka chusteczek nawilżanych dla niemowląt. 
Sumarycznie może z 0,4kg. Higiena zębów - nie ma lżejszej pasty niż Ajona. Szare mydło nadaje się i do mycia i do prania. Jeśli chodzi o gadżety z apteczki, to większość jest na wszelki wypadek. Clotrimazolon jest ważny i warto go stosować profilatkycznie (stopy i pachwiny) jeśli nie ma możliwości się umyć przez kilka dni. Papier toaletowy - wiadomo. Chusteczki? Tak do wycierania tyłka. Brać te bawełniane bo one się rozkładają po zakopaniu w ziemi. Taki gadżet znacznie skraca czas czyszczenia. A to przy muchach i komarach w lesie rzecz ważna. Przy okazji-można nimi oczyścić ręce.
Żel na oparzenia jest skuteczniejszy w działaniu niż pantenol w sprayu.

 Jedzenie:
  • Kaszka owsiana- 1 paczka na osobę na każde trzy dni
  • Gorzka czekolada - 1 tabliczka jw.
  • Orzechy brazylijskie - paczka 200gram jw.
  • Liofilozat lub danie gotowe MRE - 1 szt osoba/dzień
  • Kabanosy - pół paczki na osobodzień
  • Herbata - 2 tytki dziennie
  • Herbatniki Petit Burre lub (preferowane) Trek'n'eat. - paczka na dzień/osobę
  • Pomidory, banany - po sztuce na osobodzień. Jabłek nie polecam.
  • Iotonik w tabletkach, albo magnez 
 Monotonia jedzenia mi nie przeszkadza, mogę to samo jeść cały tydzień. Żelazna zasada - żadnych chińskich zupek czy instant kubków. Poza tym że zapychają, nie dają energii.
 Śniadanie i kolacja - kaszka z czekoladą. Obiat - liofilizat lub MRE lub kuskus i konserwa mięsna. Przekąski - orzechy, kabanosy, herbatniki, banan.
 Nie polecam ryżów i makaronów - długo to trzeba gotować.
Wypróbowałem posiłki MRE z Arpola (łopatka z ryżem, kurczak z ryżem, gulasz węgierski, spaghetti) generalnie zjadliwe, ale kuskus z konserwą lepszy. Z MRE to najlepszy był gulasz węgierski.
Herbatniki Trek'n' eat są stosunkowo drogie (6pln paczka), ale maja 5 lat trwałości więc można kupić raz zapas na wiele wyjazdów. W smaku coś pośredniego między PettitBure a SU-2. Lekko słodkawe. Idealne dla dzieci.
 Przy okazji - warto poszukać u lokalnych producentów, bo kilka firm robi MRE tyle że nie celuje w turystykę i są słabo widoczne.


Elektronika
  • Telefon Samsung B2710 - włączony, nieużywany trzyma 10 dni. 
  • Aparat małpa Canon colpix s33
  • Kamera Acme, bobber, opaska na głowę.
  • Na spływy dłuższe niż 3 dni, power bank 5Ah
  • drugi komplet baterii do czołówki.
  • Jeśli płynę we dwie osoby, to jeszcze lampka namiotowa.
Z tego też sie robi kilogram - aparat 0,23; telefon 0,18; kamera z obudową i paskiem 0,25 ....
Telefon długo trzyma, i ma GPS. Od biedy można na nim i odebrać pocztę i przeczytać internet.

Aparat ma doczepiony pływak więc nie utonie. W praktyce można nim robić tylko zdjęcia z bliska, bo zoom, nawet optyczny jest fatalny. Jest wodoszczelny do 10m, i na tyle tani że jak kiedyś na nim usiądę to nie będę rwał włosów z głowy.

Kamera - wiadomo, każdy chce mieć fejm na YT. Bobber, żeby nie utopić kamery. Jak kamera jest przykręcona do opaski, to opaska jest na smyczy przypięta do kajaka.Obiektyw kamery zabezpieczyłem kawałkiem pudełka na zatyczkę do nosa, żeby się nie porysował.

Power bank - w naszej strefie klimatycznej jest to lepsze rozwiązanie niż panele słoneczne. Te ostatnie mają sens jeżeli jedziemy na ponad 2 tygodnie.

 Różne:
  • Mapa i szczelny mapnik z Deca
  • Kompas (jeśli po drodze są jeziora)
  • Zegarek
  • Książka.
  • Okulary przeciwsłoneczne.
  • Krem do opalania
  • Środek na komary.
  • Kilka reklamówek.
Mapnik z Deca to mega proste rozwiązanie. Przeźroczysty płaski dry bag. Mapa przetrwa wszystko, a jak przy zamykaniu się go nie odciśnie z powietrza, to unosi się na wodzie.
Zegarek. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Ale się przydaje. Casio DW-290 - tani, wodoszczelny, lekki.
Książka.  Najlepsze są serie popularne z lat minionych. Mały druk, niewielki format, dużo treści w niewielkiej objętości. Najczęściej kryminał (MacLean i temu podobne). Czasem trzeba czymś zająć myśli jak pada.
Reklamówki? W coś trzeba zawinąć buty żeby nie umarasiły wszystkiego w worku. Podobnie bielizna i koszulki są popakowane w worki na śmieci, żeby wszystko się nie wysypywało przy otwarciu drybaga.
W sumie kolejny kilogram.

Sumarycznie wychodzi to tak: 10kg sprzętu biwakowego i żywności na każde 3dni bez wsparcia z zewnątrz. Do tego 18kg kajaka z osprzętem.  Często, gęsto trzeba to przenosić na własnym grzbiecie.

Na czym by można urwać?
- mniejszy kajak np. Twist 1N - 11kg zamiast 16.
- mniejszy namiot Vango  - 1,6kg zamiast 2.
- lżejszy śpiwór  1 zamiast 1.4kg.

Czyli inwestując dużą gotówkę można zjechać jakieś 6kg. 22 zamiast 28kg. Przy poziomie inwestycji 2400pln. To już taniej pewne odcinki będzie pokonać taksówką ;)

Myślę czy by nie  pokombinować z pneumatycznymi kamizelkami. Są takie malutkie modele, wzorowane na lotniczych. Waga nie jest specjalnie mniejsza od piankowej, ale oszczędność na miejscu ogromna.

2 komentarze:

  1. Ja na wszelkie wyjazdy biore ksiazke elektroniczna. Fakt, jest to wydatek, plus trzeba dokupic ebooki ale za wygode chetnie zaplace. Mała, bateria zwykle wystarcza na tydzien czytania a wybor lektury spory, do wyboru do humoru. Na splywy mozna zapakowac w nieprzemakalny worek dla bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super lista, wg mnie rozsądna i wystarczająca. Mam bardzo podobny sposób pakowania, nawet zestaw przekąsek i podejście do bielizny (tu naprawdę polecam merino, nie koniecznie super drogie, ale komfort cieplny przy zawilgoceniu i szybkość schnięcia super).
    W sierpniu tego roku zrobiłem kajaczkiem solo praktycznie całą Brdę. Dodam, że namiot się prawie nie przydał, jest sporo wiat, gdzie stół świetnie robi za łóżko, mam też goretexową norkę - w połączeniu z materacem i puchowym śpiworem, tworzy dla mnie nocleg idealny. Zastanawiam się, czy dmuchany kajak nie może być wykorzystany jako zadaszenie. Pacraft potrafi być łóżkiem w ciepłe dni i daszkiem w deszczowe.
    Do jedzenia biorę płatki owsiane i bakalie, kabanosy, chałwę i batony, obiady liofi też. Nad Brdą spotkałem super zorganizowanych Niemców - chłopaki od 10 lat spływali razem, mieli opatentowane smaczne posilki na bazie kilku produktów i fajnych przypraw. Poznałem niemiecką gościnność bo częstowali i obiadem i rumem :D

    OdpowiedzUsuń