Test

Ogromna prośba do wszystkich którzy tu zaglądają - komentujcie, to co czytacie. I jeśli możecie to piszcie skąd jesteście i jak trafiliście.

niedziela, 23 lutego 2020

Przez trzy Pogorie, UFO i Czarną Przemszę.


 Pogoda w tym roku wyjątkowo łaskawa. Druga połowa lutego, a tu już wiosna w powietrzu. W zeszłym tygodniu było jeszcze cieplej, i kolega grzeszko z FW zrobił fajne zdjecia UFO na P1. To były dwa wystarczająco dobre powody żeby wybrać się na kajak. Ponieważ ten sam kolega śmigał na rowerze po okolicy, w końcu mam jakieś zdjęcia z dalszej perspektywy.


  Przygotowania do wypłynięcia na Pogorii 1.


  Kierunek UFO. Wiatr taki że przemarza się do kości, ale fale niewielkie. Zaraz po ruszeniu okazało się że bateria w pilocie zdechła. Bez pilota można kręcić filmy, ale robienie zdjęć jest praktycznie niewykonalne.



 Jest i UFO. To restauracja Arizona. W latach 70 ubiegłego wieku, pływała w Parku Chorzowskim. Był to chyba najdroższy obiekt w okolicy i zawsze było tłoczno. W latach 90 została przewieziona na Pogorię 1. Prze jakiś czas pływała, potem już tylko unosiła się na wodzie przy hotelu w połowie zachodniego brzegu. Kiedy wyszedł jej certyfikat, została zholowana na północny brzeg.
 Odnowić się nie da. Stoi i niszczeje. Najlepsze co by można zrobić to zatopić ją na P1. Byłaby atrakcja dla nurków i ryb.


 Przenoska na Pogorię 2 - 500m.


 Na środku Pogorii 2.


 Wodowanie na Pogorii 3.

 Na ostatnim jeziorze warunki jak zwykle wietrzne. Fala do 50cm. Dużo fajnej zabawy. Dopłynąłem do ruin na północno zachodnim brzegu i tam przez most kolejowy przeniosłem na Przemszę.

 Przy przenosce na jazie w Parku Zielona zdechła bateria w kamerze.

 Na Przemszy warunki bardzo dobre, aż do jazu przy Łagiszy. Gdyby podnieśli zasuwy o jakieś 20cm byłoby idealnie.


Poniżej jazu wody po kostki. Musiałem spławiać kajak przez jakieś 200m. O dziwo, woda jak na tę porę roku bardzo ciepła, nogi mi nie zmarzły. Z roku na rok widać że rzeka robi się coraz czystsza. Nawet przy głębokości rzędu metra widać dno. Wygląda też na to, że wypłukała się większość zalegającego na dnie mułu.

 Po trzecim jazie (tym przy Plaży Miejskiej Będzin) podobna sytuacja - trzeba spławiać. Woda wprawdzie nadal czysta, ale pojawia się nieprzyjemny zapach. Dalej aż do samego końca wody bardzo mało, trzeba lawirować.

 Końcówka przy pomostach w Będzinie, naprzeciw UM. Widać że odnowiono umocnienie brzegów i zamontowano dwa pływające pomosty. Może kiedyś zrobią wypożyczalnie kajaków. Tyle że będzie do tego potrzebne jeszcze jedno spiętrzenie, bo wody nie starczy.

 Na autobus oczywiście nie zdążyłem, więc pół godziny marzłem na przystanku. Kajak niestety złapał kolejne dwa wyraźne przytarcia :( , zabezpieczyłem je klejem z zestawu naprawczego. Warto to robić, bo tylko zielona guma z wierzchu jest odporna na UV, ta warstwa pod nią, już nie.

 Poniżej film który nakręciłem.


 
 I jeszcze taka uwaga po wszystkim, bo pewnych rzeczy na filmach nie widać. Po skończonym spływie... różnie bywa. Tym razem zmarzłem czekając na autobus, bo słońce już było nisko a zmęczenie robiło swoje. Po powrocie do domu, niestety nie można się walnąć i wypoczywać. Trza było rozłożyć kajak do dosuszenia, iść na zakupy, nakarmić zwierzaki, zapuścić konwerter filmów, przesmarować klejem przytarte miejsca...
 I tak to leci. Bo spływ nie kończy się w chwili wyjścia z wody. Kończy się dopiero jak wysuszony i zabezpieczony sprzęt może czekać na następny wyjazd :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz