Człowiek ma to do siebie że najpierw lubi mieć, potem mieć dużo, a na koniec mieć komfortowo. Z drybagiem jest dokładnie tak samo. Pierwszy kupiłem z Crosso dziewięć lat temu. Mały 25 litrowy który pozwalał schować telefon, kanapki i suche skarpetki.
Potem na wyprawę kupiłem Crosso 80 który okazał się niepraktyczny i niewygodny. Zmieniłem go na dwie czterdziestki z deca. To pozwala lepiej rozkładać sprzęt i podzielić go na to co na kajak i to co na biwak.
Nadal jednak upychanie jest kłopotliwe bo otwór jest wąski. Korcił mnie zakup torby która zawijke ma na tworzącej.
Padlo na Adventure Bag bo jest najtańszy i markowy. Ma też pojemność 65 litrów a z takim plecakiem zawsze podróżowałem.
Przyjechal, przetrwał pierwsze testy i można coś napisać.
Material: zbrojony pcv, niebieski, gruby 0.5mm (prawdopodobnie gramatura 600). Zaraz po rozpakowaniu czuć elastomer, ale po dniu wietrzenia zapach zanika. Materiał jest bardzo miękki nawet przy 8 stopniach.
Wykonanie: szwy zgrzewane. Ciężko powiedzieć czy hot air czy ultradźwięki ale obstawiam to pierwsze. Zgrzeina równa, czysta, ciągła. Zalalem torbę woda, żaden szew nie przepuszcza.
Wymiary: średnica po napakowaniu 36-38cm długość 56-62cm. Pojemność się zgadza z zadeklarowana.
Pojemnosc można ograniczyć za pomocą dwóch pasków kompresyjnych. Po zaciągnięciu na maksimum grubość zmniejsza się do 24cm, czyli pojemność spada o 1/3. Około 38-40 litrów.
Sumarycznie: produkt dobrej jakości mimo że chiński. Zastosowanie pcv ma swoje wady i zalety. Wady to mniejsza elastyczność niż Tpu. Zalety to cena i łatwiejsze klejenie w razie przebicia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz