Test

Ogromna prośba do wszystkich którzy tu zaglądają - komentujcie, to co czytacie. I jeśli możecie to piszcie skąd jesteście i jak trafiliście.

sobota, 15 maja 2021

Spływ Białą Przmszą ze Sławkowa do Sosnowca

  Tego odcinka mi brakowało do kolekcji ;).  Jak lata temu kupiłem ponton i spłynąłem Czarną Przemszę to będąc przekonanym że Biała wygląda podobnie, ruszyłem ze Sławkowa. Wybór trasy był nieprzypadkowy - wygodny dojazd na start i z mety.

 Pamiętam że nawet optymistycznie zakładałem że dopłynę od razu na Niwkę. 

 W rzeczywistości odcinek ze Sławkowa pokonał mnie po kilometrze. Wróciłem na niego dopiero dziś, już nie z pontonem a z kajakiem. Dodatkowo rzeka jest udrożniona bo w sezonie odbywają się na niej komercyjne spływy.

 Z opisu trasy były dwa niepokojące miejsca. Pierwsze pod mostem kolejowym - kamienne bystrze. Drugie- most rurowy zaraz przed ujściem Sztoły. Kilka razy tam byłem rowerem i nie znalazłem wygodnej przenosi.

Jak to w życiu bywa wyszło dokładnie na odwrót.

 


Start poniżej kładki dla pieszych przy boisku. Nieco powyżej budują przystań. Całkiem fajne miejsce jak na początek. Na lewym brzegu jest wygodne zejście do wody wprost na płyciznę a przy okazji omija się pale wbite w dno.


 Początek lekki łatwy i przyjemny.


 Na brzegach już zielono, no i trafił się słoneczny dzień.

Niestety, życie to nie je bajka.

Praktycznie bez żadnych problemów udało się przepłynąć pierwsze trzy kilometry. Kamieniste bystrze pod mostem wprawdzie było, ale dobrze schowane pod wodą. 

Stopniowo zaczęło się robić trudniej. Bardzo dużo powalonych w nurcie drzew. Pod większością z nich dawało się przepłynąć, wystarczyło się położyć w kajaku. Potem przyszły drzewa leżące kilkanaście centymetrów nad taflą. Nie ma opcji przepchania kajaka dołem, a samo drzewo za wąskie żeby na nim stanąć.

 Trzeba było przeciągać kajak stojąc do kolan tuż przy samym brzegu. Przemsza ma to do siebie że płynie dość głębokim korytem z prawie pionowymi ścianami.

 Były też drzewa na których dało się stanąć i tam przeciąganie szło żwawiej.

 Raz trafiła się promocja- pięć drzew w jednym miejscu. Osunął się kawałek brzegu. Trzeba było wepchać kajak po pierwsze, przejśc górą, wejść do kajaka przepłynąć na bok pod kolejnymi i jakoś poszło.

 Woda w rzece na tym odcinku ma nieprzyjemny zapach. Mulisty. No i jest zimna. Ta rzeka zawsze jest zimna. Może być 30 stopni w cieniu a woda jest lodowata.

 Most rurowy pokonałem najpstoszą możliwą metodą - przez rurę właśnie. Wody było dość, miejsca też. 

 Za to po tym moście trafiły się dwie przenoski brzegiem. Na odcinku gdzie nie spodziewałem się już żadnych problemów.

 Wisienką na torcie były trzy progi. Spływalne, ale skeg walił o nie tak że się zastanawiałem kiedy odpadnie. O tych progach nie wiedziałem, pomimo że kilka razy objeżdżałem rzekę rowerem.

 Koniec miał być przy wiacie przed mostem dawnej kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Stwiedziłem jednak że i ja i kajak jesteśmy bardzo brudni i śmierdzimy. Więc zaraz przed mostem kolejowym odbiłem w Kanał Szczakowski. Tam woda jest czyściutka i dużo cieplejsza. Więc udało się obu nas doszorować.

 Wcześniejsze lądowanie oznaczało że trzeba ostatni kilometr przejść. No i tu szczęscie bo zabrałem wózek. Więc kilometr nie był żadnym problemem. 

Dla mnie cała Przmsza wygląda tak:

  • Błędów - Okradzionów- hardcor
  • Okradzionów - Sławków - luzik. Jedno ryzykowne miejsce pod mostem w Sławkowie.
  • Sławków - Maczki - jak właśnie się okazało hardcor.
  • Maczki - Niwka - luzik, na tym szlaku można z małymi dziećmi pływać. Co ciekawe, woda na tym odcinku nie śmierdzi. Wcześniej jest rozcieńczona wodą z kanału Szczakowskiego, a potem silnie napowietrzona na spadzie pod mostem kolejowym. 

Więcej do zobaczenia na filmie, zdjęć nie było jak robić.

  



 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz