Test

Ogromna prośba do wszystkich którzy tu zaglądają - komentujcie, to co czytacie. I jeśli możecie to piszcie skąd jesteście i jak trafiliście.

niedziela, 19 grudnia 2021

Biała Przemsza od Okradzionowa do Trójkąta Trzech Cesarzy - po wyłaczeniu pomp na kopalni w Bukownie.

 2021.12.19 - pierwsza część

 Parę dni temu stanęły pompy odwaniające w Kopalni w Bukowanie. To spowodowało że rzeki Biała oraz Sztoła, zniknęły prawie zupełnie. A obie te rzeki zasilały Białą Przemszę. Biała wpadała jeszcze przed Okradzionowem, Sztoła w okolicy Ryszki.

 Z ciekawości trzeba było pojechać i zobaczyć jak wygląd Biała Przemsza, tym bardziej że na tej rzece mocno rozbudowano przystanie kajakowe - jest ich sześć albo siedem na odcinku około 30km.

 

 

 Powyżej jazu, przy młynie w Okradzionowie. Tu poziom wody wygląda na niezmieniony, może parę centymetrów mniej. Głębokość i tak zależy od ustawienia zastawek, tyle że strumień jest mniejszy.

 Poniżej jazu jest bardzo płytko, nie da się płynąć. Realnie to trzeba przenieść kajak sprzed tej zastawki, poniżej drugiego mostu (tego za rondem).  Więc ta przenoska wydłużyła się z 10 do jakichś 60-70m.

 

 Jaz na wysokości drugiego młynu (Freya). Poziom wody taki jak był, a spodziewałem się że jazz będzie suchy.

 

 Rzeka poniżej jazu. Pół metra wody mniej. Drugie pół metra zostało. Niski poziom wody odsłonił wszystkie leżące na dnie gałęzie. Tym sposobem zwałki są co 150-200m.


Przystań kajakowa (to smętne nabrzeże po środku zdjęcia. Widać że poziom wody około pół metra niższy.


 

 Próg wodny przy kładce obok zakładów metalowych. Normalnie ten próg był 10-20cm pod wodą. Teraz wystaje ok 10cm nad wodę.

 

 Poniżej Sławkowa. Niski poziom, choć spływalny.



 Poniżej mostu rowerowego za Sławkowem. Widać płycizny i zwałki w oddali.


UPDATE 2021.12.25-26 - druga część

 Tydzień później uzupełnione o dwa kolejne odcinki. W sobotę z Maczek do ujścia a w niedziele ze Sławkowa do Maczek. Dlatego zdjęcia różnią się oświetleniem.

 Pierwszy most kolejowy. Wcześniej było tu bystrze. Teraz kamienie są na wierzchu. Niestety to nie tylko kamienie. Dużo tam leży trylinek, płyt budowlanych i gruzu. Pewnie pozostałości po budowie mostu.

  Dmuchańcem lepiej przybić po lewej stronie zaraz przed przeszkodą i obnieść jakieś 20metrów. Na końcu przenoski jest teraz kawałek piaszczystego brzegu z dobrym zejściem. Polietylenem można spróbować lewą stroną przepłynąć. Obstawiam że to 50:50 - przepłynie lub utknie.


  Pod drugim mostem zrobiło się bystrze z prawej plus piaszczysta wysepka na środku. Ostrożnie do przepłynięcia po lewej. W razie utknięcia od razu wysiąść i spławić jakieś 30-40m.


 W połowie drogi między mostami kolejowymi a ujściem Sztoły. Tutaj rzeka zawsze była wąska. Wprawdzie straciła ok 20-30cm, ale to co zostało pozwala płynąć. Zwałki, zwałki i jeszcze raz  zwałki. Powychodziły na wierzch pnie które leżały całe lata pod taflą wody.


 Przepust rurowy przed ujściem Sztoły - widok pod prąd. Lądować po prawej i obnieść most górą. Na razie rury zagrodzone są pniami drzew.


 Poza tym, w rurach zostało może z 10cm wody. Nie dość że płytko to i wąsko, więc można się burtami zaklinować.

 

 Widok z kładki przy Burkach w górę nurtu. Sporo przeszkód w nurcie. Pod samą kładką da się przepłynąc trzymając się prawej strony.


 Kładka przy Burkach - widok w dół rzeki. Po prawej za mostem widoczne wygodne miejsce do lądowania i zakończenia spływu. Poziom niższy o około 30cm.


 Miejsce do lądowania. Zrobił się tu spory kawałek plaży.

 

 Ostatnia przystań kajakowa przed mostem Warszawa-Wiedeń. Poziom wody normalny. To zasługa spiętrzenia pod mostem.


 A oto i samo spiętrzenie. Różnicy w poziomie wody nie widać. Rzeka ma tu ok 50m szerokości.


 Przystań Maczki. 20cm wody mniej, można spokojnie płynąć. Dopiero dalej trafi się na zwalki.


 Meandry. Mam wrażenie że tu poziom jest bez zmian. Ten pień na prawo od środka prawie zawsze był widoczny.


 Drugie spietrzenie (to większe) płynąć po prawej i po pierwszym spadku skręcać w lewo. Można również spławiać stojąc w wodzie - jest do pół uda maks. Nie polecam spływnia lewą stroną - rozwaliłem tam dno w pontonie. Kamień na środku tak wyszedł z wody że nie da się po nim przepłynąć.

 

Poniżej elektrowni wodnej. Jakieś 20-30cm mniej niż było. To co zostało pozwala płynąć bez problemu. Od tego miejsca zaczyna się odcinek uregulowany. Brzegi wzmocnione płytami. Dno miejscami zamulone ale głębokość co najmniej pół metra jest.


 Przy kładce dla Pieszych na wysokości dzielnicy Bór. Poziom normalny nurt powolny.


 Widok na ujęcie wody przy kolejowych zakładach remontowych. Poziom wody normalny. Tu jest regulowany jazem przy ujęciu.


 Most pod ekspresówką. 20cm wody mniej. Płynąć środek-prawo. Centralnie na środku sporo kamieni.


 Ostatni duży próg przed ujściem. Dmuchańce lepiej obnosić bo spiętrzenie jest zrobione ze ścianki larsena - metalowej i skorodowanej.

 Następne dwa mniejsze progi - podobnie. Tak po prawdzie to uważam że nie ma sensu kończyć przy TCC  Lepiej przed mostem po prawej, zaraz przed ujściem potoku Bobrek.


 Ponieważ aktualnie pracują jeszcze dwie z piętnastu pomp na kopalni w Bukownie, po całkowitym zaprzestaniu pompowania ubędzie jeszcze kilka centymetrów wody. Ale to już będzie różnica kosmetyczna.


czwartek, 16 grudnia 2021

Spływ którego nie bylo - koniec rzeki Sztoły.

 Kopalnia Bolesław potwiedziła na początku 2020, że do końca 2021 przestaną tłoczyć wodę do rzeki Sztoła w Bukownie.

 Dokładna data nie była znana. Początkowo miał to być pierwszy grudnia, potem dziesiąty, potem ostatni. Finalnie wygaszanie pomp rozpoczęto 13 grudnia. Wyłączono 2 z 15. Dzień później wyłaczono kolejne dziesięć.

 Dziś był pierwszy dzień kiedy mogłem wziąć urlop. Liczyłem że spłynę pontonem na resztkach wody. Niestety nic z tego.

 Skończyło się niestety na noszeniu pontonu na plecach. Sztoła nigdy nie była specjalnie głęboka. W głębszych miejscach koło metra, ale na rozlewiskach 20-30cm.

 

 Aktualnie rzeka wygląda tak: na samym początku przy zalewie jest spoko głębokość 60-70cm. Ale to tylko dlatego że tam nurt głębiej wyżłobił koryto. Czerwonymi kreskami zaznaczyłem dokąd sięgała woda jeszcze kilka dni temu.

 Kilkadziesiąt metrów dalej głębokość maleje do 5-10cm. Potem jest różnie. W miejscach gdzie koryto jest węższe, głębokość rośnie nawet do 20cm. Z kolei tam gdzie się rozlewało się szeroko, niknie niemal zupełnie. Przy tych wielkich piaszczystych plażach - można praktycznie przejść z brzegu na brzeg mocząc tylko podeszwy. Podobnie przed wysepką (tam gdzie jest strzałka -->), przez przemiał można normalnie przejść tylko nogi w piachu grzęzną.
Trochę widocznej wody jest nadal pod mostem obok SEIP.

Niski poziom wody odsłonił również śmieci na dnie. Metalowe tabliczki, masę butelek i puszek, worki jutowe po ziemniakach, talerze.

Zaprzestano też tłoczenia wody do zalewu, ujście na jazie jest praktycznie suche. 

Spływ z maja 2019 : http://swobodneplywanie.blogspot.com/2019/05/sztoa-w-bukownie-spyw-spacerowy.html

Z okien pociągu miałem możliwość jeszcze rzucić okiem na Białą Przmeszę (do niej uchodziły i Biała i Sztoła). Już widać że poziom na wysokości Sławkowa jest jakieś 40cm niższy.. Ponieważ coś tam nadal jest tłoczone, to obstawiam że Przemsza jako taka straci jeszcze 10-15cm.
Poziom wody na tej rzece to i tak ratuje spiętrzenie za mostem Sosnowiec-Maczki. Myślę że od Sławkowa do Sosnowca pozostanie spławna, tyle ze bystrza pod mostami trzeba będzie obnosić.

W niedziele jadę obadać jak wygląda sprawa na Białej Przemszy na odcinku Okradzionów-Sławków.

poniedziałek, 29 listopada 2021

Rodzaje zaworów push-push, końcówki do pompowania, manometry.

 Geniusze wymyślili standardy. Idioci je rozmnożyli.

 

Końcówki

 Może to trochę ostre, ale oddaje istotę rzeczy. Zawory push-push powstały gdy okazało się że popularne zawory bostońskie nie są w stanie wytrzymywać wyższych ciśnień. W zaworach bostońskich, rolę zaworu zwrotnego pełni gumowy, miękki grzybek. Taki jak w maskach filtracyjnych. Przy wyższym ciśnieniu wewnątrz komory po prostu się poddaje i przepuszcza powietrze. Jego stosowalność kończy się realnie na ciśnieniu 0.1 bar.

 W zaworach pusch-push grzybek jest z twardego plastiku z gumową uszczelką. Spokojnie daje radę i do 2.0 bar.

 Oczywiście przy tak dużym ciśnieniu podłaczanie przewodów na wcisk nie zdaje egzaminu bo wyskakują. Dlatego push-push ma zaczep wzorowany na szybkozłączce od hydrantu.

 Ponieważ firm które produkują zawory jest kilkanaście (albo i kilkadziesiąt) a wzór zastrzeżony jest jeden, każdy wypuszcza trochę inny typ końcówki.

 Na szczęście, pomimo tego że końcówki są różne, można je w miarę łatwo dopasować. Jeśli chodzi o średnicę, nic robić nie trzeba. Po prostu Zelger i Kolibri wchodzą do Gumotexa ciasno. Natomiast trzeba dopasować uszczelkę. 

 Przy manometrze z Zefira musiałem dodać uszczelkę z 3mm neoprenu żeby dobrze się uszczelniało i w Gumotexie i w Zelgerze.

 Kolibri po prostu dorzuca do manometru cztery uszczelki z różnymi grubościami. Mozna je układać w stos żeby odopasować.

 Przy końcówce Gumotexa trzeba też dodać ze trzy mm uszczelki z neoprenu żeby pasował do Zelgerów.


Manometry

Natomiast jeśli chodzi o manometry to jest jeszcze jedna sprawa. Samo wkręcenie manometru w gniazdo nie wystarczy. Musi być jeszcze coś co nacisnie grzybek zaworu i na chwile go otworzy. Tak żeby manometr mógł pobrać powietrze do pomiaru.


 W manometrze Zefira jest po prostu końcówka manometru i to ona naciska na grzybek. Z kolei w manometrze Kolibri jest śrubka którą można ustawiać wyżej-niżej. To pozwala dobrać moment otwarcia tak żeby zrobić pomiar, a jednocześnie nie spuścić za dużo powietrza.

PROTIP: Przetestuj manometr ZANIM pojedziesz z nim nad wodę. Naprawdę warto. ;) Nie będziesz wtedy jak ja  w pełnym słońcu biegał po wędkarzach próbując pożyczyć mały krzyżakowy śrubokręt.

PROTIP 2 : Końcówke do zaworu Push-push można od manometu odkręcić. Można je też swobodnie zamieniać miejscami. Bo, i to jest mega ciekawostka, wszystkie jakie miałem w ręku miały ten sam gwint M 9 x1 . Nietypowy, właśnie po to żeby nie użyć manometru do czego innego. Nawet modele z Decathlona mają taki sam.

PROTIP 3: Nie kupujcie manometrów przelotowych - tych co mierzą w trakcie pompowania. Po pierwsze nie da się nimi skontrolować ciśnienia bez pompki. Po drugie, nie mają mechanizmu otwarcia grzybka. Po trzecie, ze względu na skoki cisnienia przy pompowaniu, barzo szybko się niszczą.

PROTIP4: Mnometr przelotowy z Decathlona warto kupić... odkręcić przelotkę i zamocować taką końcówke jak na zdjeciu powyżej. Manometr kosztuje 20pln, końcówka 9 . Jeśli dorzycamy to to wiekszych zakupów (żeby przesyłka była darmowa) to mamy manometr za pół ceny. Przy okazji te z Deca mają mniejszy zakres - 0.5 bar, wiec odczyt cisnień typu 0.2-0.3 jest na nich łatwiejszy (większe odstepy miedzy punktami na skali)


niedziela, 7 listopada 2021

Staw Borki na Szopienicach

  Smiesznie trochę targać taki duży kajak na taki mały staw. Ale skoro słońce o tej porze roku jest już tylko przez kilka godzin to trzeba je wykorzystać. Poza tym po Borkach pływałem ostatni raz...bardzo dawno temu, a od tego czasu trochę się zmieniły. Do tego chciałem w końcu sprawdzić jakie one są głębokie. Zbiornik powstał po zalaniu wyrobiska piasku, jak zresztą wszystkie w okolicy. Ci którzy pamiętają go jako dziurę w ziemi, mówili że ma 10-15m głębokości.

 Akwen wygląda tak:


 Długi na ok 700m (nie licząc tej wąziutkiej odnogi), szeroki maksymalnie na 150m. Od zachodniej strony mikra wysepka, kilka metrów długa. W latach 90 stał tam czasem wędkarski namiot. Obecnie tataraki ją tak rozsadziły że jest to bardziej kawałek błota wystający ledwo nad wodę niż wysepka.

 Od wschodniej strony jest odnoga szerokości 4m która sięgała aż do stawu Morawa. Zbiorniki były ze sobą połączone i dało się kajakiem z wypożyczalni na Morawie przepłynąć na Borki. Teraz niestety kanał jest na końcu zasypany a w większej części zarośnięty tatarakami.

 Ten staw ma  niestety najbrudniejszą wodę w okolicy. Aktualnie przejrzystość wody na Stawikach czy Morawie wynosi ok 1.5m, a na Borkach ok 40-50cm.

 Za pomocą linki z węzełkami i cegły zrobiłem pomiary głębokości. Realnie liczyłem na 5-7 metrów. W rzeczywistości najgłębsze miejsce jakie znalazłem to 3.8m. W tym miejscu dno jest twarde. W miejscach gdzie jest 1-1.5m  dno jest muliste (sonda wchodzi miekko). Przy plażach jest kilkumetrowy pas piachu pod wodą a potem muł.

 Ciekawostka: w 2019 UM Katowice pokazało plan udrożnienia tego kanału. Ma tam powstać mały most dla pieszych i rowerów.  Na razie nic się nie podziało w tym temacie :(  W ramach tego samego projektu, pod mostami kolejowymi na wschodzie ma powstać też ścieżka rowerowa którą można bezkolizyjnie przejechać z Morawy na Hubertusa. Szkoda że tam nie planują wydzielić kanału dla kajaków. Połączenie Hubertus-kanał-Morawa-kanał-Borki dawałoby 2.5km trasy kajakowej w linii prostej. A wypożyczalnia na Morawie przechodzi teraz ogromną modyfikację.

No cóż. Na koniec tradycyjnie film z pływania.


 


niedziela, 3 października 2021

Nieostateczne rozwiązanie problemu marznących stóp ;)

  Pływanie latem jest najfajniejsze  bo człowiek nie marznie. W praktyce komfortowo pływa się gdzieś od połowy maja do połowy września. Potem już potrafi powiać chłodem nad wodą. 

 Zabezpieczenie korpusu czy nóg jest względnie łatwe. Na górę polar i wodoodporną kurtka. Na dół getry do biegania 3/4 i na to spodnie żeglarskie z deca. 

 Najtrudniej jest jeśli chodzi o stopy i ręce.

 Na dłonie zakładam cienkie rowerowe rękawiczki. Dają trochę ciepła i szybko schną. Planuję jeszcze łapawice dokupić ale to później. 

Natomiast jeśli chodzi o stopy to przećwiczyłem sporo rozwiązań. 

  • Buty z membraną i skarpetki termo - wygodnie i sucho. Niestety albo buty są niskie i w miarę wygodne, albo wysokie i kilka godzin w nich spędzonych jest uciążliwe. No i jeśli przy wysiadaniu wleje się woda, to membranowce schną długo.
  • Skarpety neoprenowe. Chyba najgorsze rozwiązanie. Na chwilę, tak do godziny jest spoko. Potem nie dość że nie grzeją to jeszcze stopa się odparza. No i na kemieniach się ślizgam przy wysiadaniu z kajaka.
  • Buty do nurkowania 6.5mm. Grzeją bardziej niż skarpety. Wygodnie też w nich wysiadać i wsiadać. Niestety, po 2-3 godzinach w wietrzny dzień jest w nich zimno. Dodatkowo po każdym uzyciu trzeba je czyścić wybielaczem żeby nie śmierdły od potu.
  • Gumiaki. Całkiem zacne rozwiązanie. Sucho i ciepło przez kilka godzin. Niestety gumiak wentylacji nie ma więc łatwo zaparzyć stopę.
  •  I najnowsze rozwiązanie, przetestowane w ten weekend - skarpety membranowe. 

 

Wyglądają jak zwykłe, trochę masywniejsze skarpety za kostkę. Zewnętrzna warstwa to poliamid który zabezpiecza membranę przed przecieraniem. Potem jest membrana oddychająca ale wodoszczelna. Od środka jakiś materiał termoaktywny. Kupiłem Gutto choć podejrzewam że wszystkie są do siebie podobne.


Założyłem pod spód cienkie termoaktywne, na to te choboki i na to klapki do wody. Pływanie po zmroku przy październikowym chłodzie przez dwie i pół godziny. 

Bardzo fajne rozwiązanie. Pomimo tego że zewnętrzna warstwa jest mokra to w środku jest ciepło. Membrana powoduje że stopa nawet po kilku godzinach nie wygląda jak ręce praczki.

Oczywiście crocsy obowiązkowe żeby nie rozwalić skarpet na kamieniach.

Gdyby ktoś się decydował na podobne rozwiązanie to:

  • Wziąć inny model - najlepiej podkolanówki. Dzięki temu można bezpiecznie stanąć w głębszej wodzie.
  • Wziąć rozmiar większe niż się nosi - wtedy pod spód można założyć grubą skarpetę termo i jest ciepło nawet jak stoi się w wodzie.

Dzięki temu że Spark potrzebuje tylko kilku cm wody żeby płynąc, mogę nawet w tych krótkich spokojnie lądować na plaży. Ale już na kamienisty brzeg o szybko rosnącej głębokości są za krótkie. 


Taka wersja miękkich materiałowych gumiaków.



sobota, 25 września 2021

Nocne pływanie na Pogorii 4

 Na Pogorię to ja mam wogóle dobre połączenie. Wstaję piąta rano..

 Serio to połączenie jest dużo lepsze. Tym bardziej że ostatni powrotny autobus jest za kwadrans jedenasta.  Więc można w nocy popływać a jednocześnie nie targać bagaży na nocleg.

Byłem, pływałem, zmarzłem (już taka pora roku).

Liczyłem na super zdjecia, ale nie wyszło. Pochmurno, księżyca nie widać (choć w w pełni) i na wodzie też nic nie widać.

Jedyne zdjęcie które jako tako wyszło:

Te światełka w dali to droga w Wojkowicach. Myślę że żeby zrobić dobre nocne zdjęcie, to by trzeba na dziobie zamontować drugą lampę błyskową która oświetli choć trochę wodę przed kajakiem.

 

 


Podobnie słabo wyszło jeśli chodzi o filmowanie w nocy. Mam małą mocarną lampkę, która jak dla mnie świeci niczym długie w samochodzie. A w połączeniu z kamerą doświetla może na 3metry w przód.

Aha. Na wyspie nadal są dziki.

I bobry. Widziałem ze cztery w sumie.

niedziela, 22 sierpnia 2021

Kotwica piaskowa (sand anchor)

 Kajak najczęściej wyciąga się na brzeg, albo cumuje do pomostu. Czasem jednak trzeba go zakotwiczyć. Choćby dlatego żeby nie leżał na brzegu i się nie przegrzał*. Albo po to by móc wygodnie wokół niego nurkować.

 Kotwica, mała czy duża to dodatkowy ciężar do noszenia. Znalazłem w sieci "Kotwicę piaskową do kotwiczenia skuterów" ale cena w okolicy 300pln skutecznie mnie zniechęciła do zakupu.

 Tego typu kotwica to nic innego jak worek do którego nasypano piasek i przywiązano sznurek. Piasek jest od wody cięższy, więc całość leży na dnie.

 

 Ja użyłem dry baga crosso do którego wsypałem 5-6 litrów mokrego piachu z plaży. Odcisnąłem powietrze na ile się dało. Potem luźno zawinąłem i przyczepiłem sznurek. Po wrzuceniu do wody, ciśnienie hydrostatyczne wycisnęło reszkę powietrza. Linka ma 2.5metra długości i karabińczyki z obu stron. To ta sama linka której używam do holowania bojki Zone3. 

 Mokry piasek ma gęstość nasypową 1.6-1.8 kg/litr. Ponieważ trzeba odjąć 1kg na wypór wody, to można przyjąć że każdy litr piachu daje nam realne obciążenie 0.7kg w wodzie. 6 litrów to jakieś 4 kg kotwicy.

  Taka długość liny i masa pozwala na wygodne kotwiczenie do głębokości 1.5m, przy słabym nurcie i niewielkiej fali. Przy silnym nurcie line trzeba wydłużyć do 3-4x głębokość.

 Jeśli zostawiamy kajak w jakimś miejscu gdzie dużo ludzi pływa, to warto dać drugą cienką linkę i pomarańczowy pływak, tak żeby było widać gdzie kotwica leży. Mniejsza szansa że ktoś nam wpłynie w linę kotwiczną.

----

*Ciekawostka.  Na wczorajszym pływaniu spark stracił sporo ciśnienia w burtach. Jak? Ano zakotwiczyłem i poszedłem popływać. Grzał się przez godzinę. Pusty kajak ma burty powyżej wody. Nie mają chłodzenia. Zawory spuszczą nadmiar cisnienia, ale potem jak po jakichś 20minutach pływania komory się schłodzą to spada ono do 0.2 bar i trzeba dopompować.


niedziela, 1 sierpnia 2021

Naprawa worka wodoszczelnego z nylonu TPU

 Może komuś się przyda porada jak naprawić worek Itivi z Decathlona.

 


Stało się. Rozciąłem worek  i nie mam pojęcia jak to zrobiłem. Ani gdzie ani kiedy. Czyste dwucentymetrowe cięcie. No i trzeba brać się za naprawę.

Z workami PCW sprawa jest prosta. Łata się je łatkami do klejenia basenów ogrodowych. To PCW i to drugie też. Trzyma mocno a łatki basenowe są przeźroczyste więc naprawy prawie nie widać.

Co z uber materiałem typu nylon impregnowany poliuretanem?

Najpierw trzeba zeszyć ściegiem żeglarskim. Nitka przechodzi od dołu przez materiał. Potem przez otwór schodzi pod spód, i znowu przez materiał do góry (oczywiście po drugiej stronie dziury). To jedyny ścieg który pozwala utrzymać krawędzie na styk. Najważniejessze jest to, że tak zeszyty materiał nie jest pomarszczony.

Tak wygląda po zeszyciu. Nitka nylonowa, cienka, taka jak do małych guzików.

I na to fik kawałek taśmy Tear Aid typu A od środka. Oczywiście przed przyklejeniem powierzchnie trzeba odtłuścić gazikiem z alkoholem (takim z apteki)


I drugi kawałek taśmy od zewnątrz. Trzyma jakby kto przybił deską.


Tear Aid to wogóle kapitalny wynalazek. Wprawdzie do nitrilonu słabo trzyma, ale za to można nią błyskawicznie naprawiać dętki (łata wytrzymuje ponad 1000km), rozdarte kurtki, namiot.

Jeszcze żeby nie była taka droga to wogóle byłoby pięknie.


niedziela, 25 lipca 2021

Zalew Parzoch na Centurii

   Zalew jest położony w miejscowości wypoczynkowej Centuria. U samych źródeł rzeki o tej samej nazwie. 

  Pobudka tym razem bez napinki, bo pociąg dopiero o 8.55. Przed dziesiątą jestem w Łazach i muszę chwile poczekać aż otworzą sklep żeby kupić jakąś minerałkę.

  O dziesiątej ruszam. GPS prowadzi drogami, bo rower.  Po pół godzinie jestem na miejscu. 

 


  Zalew ma jakieś 25m szerokości i wedle mapy 300m długości.


Z tych 300m połowa to mokradła. 

 

Wizualnie nic się tu nie zmieniło od ponad 30 lat. Mikre plaże, wysokie brzegi, po obu stronach las. Słońce zagląda tu tylko w południe. Ponieważ na końcu akwenu jest źródło, woda jest zawsze zimna. Czysta ale zimna.

Zniknął gdzieś wrak roweru wodnego który leżał latami przy wschodnim brzegu. Rower był starego typu - na dwóch cylindrycznych stalowych pływakach i ze śrubą napędową.


 Jedyne zdjecie z wody które jako tako wyszło. Niestety i aparat i kamera zaparowały po wsadzeniu to tak zimnej wody. Muszę krzemionkę kupić i wsadzać do obudów przed takimi wypadami. Przepłynąłem kilka razy od brzegu do brzegu. Trochę ponurkowałem (od zimna łupie w głowie). W górę zbiornika nie płynąłem, za dużo tam wędkarzy.

 Najgłębsze miejsce które znalazłem to 3.5metra.

 

   Z ciekawości pojechałem jeszcze na Krępę. Ośrodek rekreacyjny w samym środku niczego. Pamiętam że jak pierwszy raz tam przypadkiem trafiłem to byłem strasznie zaskoczony. Idzie się godzinę przez las, a tu nagle basen i zalew. Obiekt jak większość rzeczy w PL, wywodzi się z lat 60-70. Do lat 2000 jeszcze jakoś działał, nawet ratownicy byli.

Potem padł. 

W 2010-12 odnowiono go, ale został tylko brodzik do którego dostawiono zadaszenia dla rowerzystów a zlikwidowano pole namiotowe. W takim stanie jest do dziś. Tyle że jak tam dziś byłem to okazało się że w zalewie nie ma wody, za to stoi dmuchany zamek. Widać że coś tam jest robione, ale moim zdeniem to akcje 'po kosztach'. Nasypano piachu, postawiono jedną palmę i trochę ławek. Tyle że drzew i cienia na obiekcie nie ma, więc latem grzeje tam nieprawdopodobnie.



środa, 21 lipca 2021

Meandry Odry - znowu poszło nie tak.

 Pierwotny plan był taki. Jadę do Chałupek pod czeską granicę. Woduję się na Odrze, płynę do Raciborza. Pomysł został zarzucony, bo przed miastem zrobiono teraz zbiornik retencyjny a ten nie za bardzo nadaje się do pływania. Przy wysokim stanie wody pływanie jest ryzykowne ze względu na pozostłe na dnie rzeczy. Przy niskim stanie - śmierdzi. Rzeka nanosi muł. Zbiornik ma kilka km kwadratowych, wszystko się pięknie osadza.

 Modyfikacja: tylko meandry, połaczenie z Olzą i kawałek do Krzyżanowic.

 Pobudka 5.00. Autobus 6.15. Pociąg 7.10. Po pół godzinie zonk. Ostanie ulewy rozmyły nasyp i na odcinku trzech stacji jest komunikacja zastępcza autobusem. Dodatkowe pół godziny czasu. Plus noszenie kajaka po peronowych schodach.


W końcu docieram do Chałupek. Na dworcu eszelon wojskowy, chyba czeski ze sprzętem hydrotechnicznym. Na wszelki wypadek nie robie zdjęć bo to pewnie tajemnica. To że sprzęt wygląda na późne lata 70 to pewnie też tajemnica.


 Dwadzieścia minut później docieram do mostu z nieczynnym już przejściem granicznym. Przed mostem trzeba zejść na lewo, minąć dwa budynki, parking, przejść przez przerwę w ogrodzeniu, na wał, i za niebieskim domkiem jest takie aliganckie zejście do wody.


 Widok w gorę Odry na most na którym było przejście graniczne.


 A to już te one sławne meandry. Brzegi są ekstremalnie nieprzystepne. Zarośnięte. Na granicy ziemia woda, pełno powalonych drzew. Brzeg mulisty. Niestety ze względu na niski stan wody cała rzeka śmierdzi mułem.


 Wygląda to malowniczo, ale na żywo nie robi jakiegoś super wrażenia. Wody jest mizernie mało. Czasem skeg dzwoni o kamienie. Płynę dlatego że płynę sam. We dwie osoby plus bagaż, kajak siedziałby głębiej i w wielu miejscach byłby problem.


 Kamieniste plaże. Otoczaki więc można wylądować. Co z tego skoro z plaż nie prowadzi żadna ścieżka. Płynąc meandrami trzeba pamiętać że jesteśmy skazani na płynięcie aż do końca.


 Wieża widokowa. 



 Brzegi z mulistych zmieniają się na piaszczyste. Ino że nadal w postaci skarpy więc wejść się nie da.


Odra (z prawej) Olza (z lewej). W Olzie wody jeszcze mniej.


 Poniżej złączenia rzek. Pierwsze larseny i żuraw załadowczy do barek. Jak? Jakie barki. Poniżej tego żurawia jest tak płytko że raz czy dwa musiałem wyjść z kajaka.


  Most w Krzyżanowicach w oddali.

 

 Koniec spływu po lewej stronie zaraz za mostem. . Tam jest łata wodowskazowa. Kilkadziesiąt metrów dalej, też po lewej jest przystań kajakowa. Ale ze względu na niski stan - nie działa. Zamiast na pomost wysiada się prosto w muł.

Całkowity czas płynięcia dwie i pół godziny

Film z trasy :




 Trochę gimnastyki z pakowaniem kajaka, przenoszeniem przez dwa wały, kilkanaście minut spaceru i... widzę jak odjeżdza mój pociąg. No cóż, poranne półgodzinne opóźnienie...

 Na dworcu nie ma kas, ale jest poczekalnia i toaleta - czyli cywilizacja. Zamiast wracać do Chałupek i stamtąd pomykać IC, jadę do Raciborza.

 Dworzec w Raciborzu wygląda dramatycznie, jeszcze go nie odnowiono więc po prostu 90% pomieszczeń jest niedostępne.

 Z Raciborza do Rybnika. Z tamtąd do Katowic. Niestety znowu jest problem z komunikacją zastępczą. Tym razem zamiast podstawić zwykły niskopodłogowy, podstawili turystyczny. Więc z kajakiem w objęciach stoję na schodach bo dalej po prostu się nie wcisnę. Obok mnie dwóch Ukraińców z wielkimi czemodanami - też się dalej nie wcisną.

Przesiadka na pociąg do Katowic - w końcu. Na miejsce docieram.. spóźniony o pół godziny, więc autobus którym planowałem wracać odjechał. Mimo że dzień roboczy to o tej porze oznacza to kolejne 40minut czekania.

W sumie, czas jaki straciłem przez opóźnienia porównywalny jest z czasem płynięcia.

Szału nie ma, ale odcinek zaliczony.

Gdyby ktoś się planował wybierać - płynąć tylko wtedy jak jest "górna granica stanów średnich" albo wyżej. Wtedy jest metr wody więcej! 

Aha, remont na odcinku Katowice-Rybnik potrwa jeszcze ze trzy tygodnie.