Test

Ogromna prośba do wszystkich którzy tu zaglądają - komentujcie, to co czytacie. I jeśli możecie to piszcie skąd jesteście i jak trafiliście.

poniedziałek, 9 maja 2022

Spływ Białą Przemszą - po wyłączeniu pomp w Bukownie.

 Na początku tego roku zaprzestano pompowania wody upadowej z kopalni w Błędowie. Rzeka Biała wyschła, a rzeka Sztoła wyschła. Z kolei Biała Przemsza do której wpadały obie wymienione, znacząco obniżyła poziom. Uczeni w piśmie powiedzieli że Przemsza straciła 80% przepływu.

 Z ciekawości objechałem całą Przmszę w lutym, stan wody faktycznie był niski, ale nie wyglądało to dramatycznie.

 Postanowiłem spłynąć tradycyjnie najgłębszy odcinek Maczki-Niwka i przekonać się na własnej skórze jak jest z tą wodą.

 

 Przystań na Maczkach. Oryginalnie, przy pomoście było jakieś 10cm głębokości. Zaraz po wyłączeniu pomp, pojawił się przy nim wąski pasek ziemi. Teraz od desek do wody jest około dwóch metrów. W dali widać leżące nad wodą drzewo. Zawsze trzeba było się pod nim solidnie schylić, a teaz takiej potrzeby nie ma. Woda jest dużo czystsza niż była.


 Na pierwsze wypłycenie trafiam już 100m od startu. Dno składa się dosłownie ze wszystkiego. Piasek, muł, pokruszone cegły, kruszywo, kamienie, trylinki. Próbuję spłynąć prawą stroną, ale tylko przycieram ponton tak że dziobowa komora zaczyna gubić powietrze. Na szczęście powoli więc decyduje się płynąć dalej. 

 W tym miejscu dmuchańca po prostu trzeba przepławić i to ostrożnie.


Potem robi się głębiej. Nie ma problemu z ocieraniem o dno, ale jest problem ze zwałkami. Dużo drzew leżących od lat pod lustrem wody, teraz wyszło na powierzchnię. Na odcinku od startu do mostów kolejowych, trzeba pokonywać zwałki pięć albo siedem razy. Po nabrzeżnych roślinach widać że brakuje 40-50cm wody.

Zaraz przed mostami kolejowymi zaczyna się kolejne wypłycenie. Kończy się dopiero kilkanaście metrów za drugim mostem. Da się płynąć, ale kilka razy słychać jak ponton szoruje po dnie. Na tym odcinku nie ma resztek cegieł, ale są trylinki i dużo kruszywa w najróżniejszych rozmiarach. Mam wrażenie że prawie cała rzeka od starej tamy na Maczkach aż do ujścia była kiedyś potężnie skanalizowana.


 Odcinek za mostami kolejowymi. Tu jest dosłownie wszystko. Trzy długie wypłyecenia po krótych spływa się na milimetry od dna. Ogromne powalone przez bobry drzewa. Bywa tak że rzeka ma 30m szerokości a z trudem znajduje się miejsce do przeciśnięcia. Niski stan wody ujawnia pralkę franie, porzuconą dziesiątki lat temu taczkę, pale po dawno nie istniejąych mostach. Na wypłyceniach prawie zawsze na dnie królują kamienie.

 Największy próg wodny, ten na wysokości zrzutu wody z kopalni Maczki-Bór jest ledwo spływalny. Udaje się po prawej stronie na dwa razy. To znaczy że po pierwszym zeskoku trzeba mocno odbić w lewo, żeby ominąć zwałowisko. Sztywne długie kajaki lepiej przepławiać bo mogą się zaklinować.

 Po tej przeszkodzie - kilometr wiosłowania aż do elektrowni wodnej. Nurt jest słaby i trzeba się solidnie napocić nad wiosłami. Kiedyś niosło samo, wystarczyło się ustawić na środku, teraz nie ma luksusów...


 Poniżej elektrowni wodnej. Tu rzeka jest skanalizowana. Brzegi i dno wyłożone trylinkami. Nurt niesie żwawo jakieś 500-700m. Potem koryto się pogłębia i prąd wody zanika. Aż do następnego jazu na Niwce (ok 3km) trzeba mozolnie wiosłowąc.



  Poniżej jazu na Niwce.  Tu rzeka wygląda po prostu fatalnie. Wiać rumowiska na obu brzegach. Smierdzi mułem. Zwałka jest jedna, można pokonać ją pod.

 Dalej są dwa małe progi, spływalne. Potem bystrze pod mostem drogowym. O dziwo da sie przepłynąć choć znowu na milimetry od dna.

 Za mostem kolejne dwa spływalne progi i koniec spływu przy ujściu potoku Bobrek.

Podsumowanie

  • O komfortowym i bezpiecznym dla dmuchańców spływie można zapomnieć.
  • Da się płynąć pod warunkiem że przed bystrzami będzie się wysiadać, a jednostkę spławiać.
  • Spływ lepiej zacząć nie pierwszej przystani, tylko na drugiej. Około kilometra niżej z nurtem.
  • Zakończyć najlepiej przy jazie na Niwce.
  • Z 9km trasy zostało jakieś 6.5km.
  • Największy próg przepławiać, zwłaszcza przy długich jednostkach.
  • WIdać że głębokość maleje wraz ze wzrostem temperatur, obwawiam się że latem będzie można rzekę raczej przejść niż przepłynąć.

poniedziałek, 2 maja 2022

Butelka filtująca Water To Go - przepływ samoczynny.

 O butelce pisałem szczegółowo tutaj ->Nietypowy bidon od WTG.

 W skrócie. Butelka filtruje wszystko włącznie z wirusami i wystarcza na 200 litrów. Ma jednak mankament. Zaprojektowano ją do użycia jako bidon, a nie jako źródło wody do gotowania. Nawet jak odwrócić ją do góry nogami, to woda nie poleci, trzeba wysysać.  Jest też zbyt sztywna żeby wyciskać z niej.

 Posłużyłem się trikiem znanym każdemu domorosłemu producentowi wina ;)

 Szczegóły na filmie.


  Całe rozwiązanie to była rurka silikonowa o średnicy zewnętrznej 10mm założona na wylewkę.

 W międzyczasie WTG wypuściło nową wersje zakrętki do tej butelki. Ta ma znacznie lepsze zamknięcie, ale też i większą średnicę dzióbka przez co rurka przestała pasować.

 Trochę kombinowałem jak to dopasować i finalnie okazało się banalnie proste. Potrzeba 1m rurki silikownowej 10mm, nożyczki, coś co będzie miało 6-7mm średnicy i 2cm długości (kawałek kredki, ołówka, ja użyłem kawałka rurki z filtra domowego).

 Najpierw do środka silikonowej rurki wkładamy ten przygotowany obiekt o średnicy 6mm i długości 20mm.


 Z drugiego końca silikonowej rurki obcinamy kawałek ok 20mm. I naciągamy go od tej strony gdzie wcześniej wsadziliśmy nasz obiekt. Zeby łatwiej się naciągało, rurkę trzeba poślinić. Nie polecam mydlenia, bo potem będzie psuło smak.

 Jak już naciągniemy cały odcięty kawałek to możemy ten rozpychacz ze środka wyjąć. On jest tylko po to żeby rurka, która jest wewnątrz się nie zapadła przy montażu.


 Tak pogrubioną rurkę po prostu wkładamy w wylewkę na wcisk. 

 I gotowe. Reszta idzie tak samo jak na filmie. Tym razem nie przycinałem rurki do 50cm tylko zostawiłem cały metr, żeby mieć pewność że nawet przy cześciowo zapchanym filtrze będzie działąć.

Lubię takie idiotycznie proste rozwiązania ;)