Test

Ogromna prośba do wszystkich którzy tu zaglądają - komentujcie, to co czytacie. I jeśli możecie to piszcie skąd jesteście i jak trafiliście.

sobota, 2 grudnia 2023

Testowanie materaca Pinguin Wave L.

 Cześć.

 Przez ostatnie pięć sezonów wyjazdowo spałem na materacu Forclaz. Całkiem udany i bardzo wytrzymały produkt. Jednak ponieważ kupiłem mniejszą wersję (L), wygoda pozostawiała sporo do życzenia. Jak leżałem się wznak,  to ręce spadały z materaca. W dodatku, przy wyjazdach na wiosnę, bywało że materac się przechładzał.

 Postanowiłem podnieść komfort spania, więc kupiłem nowy. Wybrałem model Wave z firmy Pinguin.

  • Szerokość 60cm
  • Długość 185
  • Grubość 7.5cm 
  • R 1.8 (do 5 stopni C)
  • Materiał nylon+tpu.
  • Dwie komory z przesunięciem tak żeby nie było mostków cieplnych
  • Masa 850g (duuzo)

Grafikę opisującą ułożenie komór pożyczyłem że strony producenta.

W tym modelu ciepłota jest zapewniona przez układ komór, a nie przez dodatkowy materiał izolacyjny wewnątrz. Wolę takie rozwiązanie bo jest bardziej odporne na wilgoć 

Jak to wygląda.


 Dla porównania worek z Pingwinem i Forclazem.


Zawartość zestawu. Materac, worek do pompowania, zestaw naprawczy.


Materac po napompowaniu. Widać dużo małych komór,  ponad 500 na stronę. Takie rozwiązanie zmniejsza znacznie straty ciepła w stosunku do materaca w kształcie rurek. 


Materac od boku. Widać że tam gdzie od dołu jest wglebienie, to od góry jest wypukłość,  dzięki temu warstwa izolacji jest zawsze zachowana.

 Jednak minusem materaca jest to że nie ma on deklarowanej grubości. Maksymalne napompowanie ustami pozwala osiągnąć tylko 6.4cm.

 Dwa materace położone jeden na drugim, dla porównania gabarytów.


Użytkowanie.

Komfort spania jest dużo większy niż na produkcie Decathlona. Nie wywiera punktowego nacisku, niezależnie od pozycji i napompowania.

Szerokość pozwala wygodnie ułożyć ręce po bokach, nawet jeśli się jest rozmiaru XXL.

Na twardych powierzchniach niesamowicie trzeszczy. Jeśli położyć go bezpośrednio na podłodze, to trzeszczy przy każdym oddechu. Pomaga wtedy upuszczenie powietrza.

Na miękkich powierzchniach (trawa, snieg) jest bardzo cichy.

Pomimo braku naklejek antypoślizgowych,  nie ma się  tendencji do zjeżdżania z materaca.

Znacznie lepiej niz rurowy Forclaz dopasowuje się do nierówności terenu, i znacznie lepiej je niweluje.

Pomimo mniejszej niż deklarowana grubość, nie dotyka się gruntu biodrem nawet przy słabszym napompowaniu.

Worek do pompowania jest beznadziejny. Serio, można go od razu wyrzucić z zestawu. Lepiej ustami, a najlepiej dorobić końcówek do pompki od kajaka.

Wbrew opisowi, nie cały materac jest z nylonu impregnowanego tpu. Z tego materiału są górna i dolna powłoką, a warstwa rozdzielająca jest z PCV. Szkoda, bo może by urwać że 150 gram na masie.

Termika

 Moim zdaniem jest cieplejszy niż deklaruje producent. Testowałem go kilka dni na różnych podłożach. Przy temp podłoża 6 stopni jest wszystko ok. 

Zrobiłem też test ekstremalny.




 Test polegał na czterech półgodzinnych cyklach pomiarowych. Na boku i na wznak oraz z i bez podłożonej alumaty pod namiot.

 Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

Z podłożona 3mm alumatą można ciepło leżeć na wznak przy temperaturze -2 stopnie. Natomiast bez alumaty można leżeć tylko na boku. Czuć wtedy chłód, ale nie jest on dojmujacy. Raczej lekki dyskomfort a nie problem. Czuć go tylko w miejscu największego nacisku, czyli tyłku :)

Podejrzewam ze gdybym użył odpowiedniego śpiwora to spanie na boku byłoby już w komforcie termicznym. Użyty śpiwór (Savana) ma granicę tolerancji na +1°C, a komfort na +6°C

 Z mojego testu wychodzi ze współczynnik r1.8 który deklaruje producent to "co najmniej 1.8" a nie "do 1.8". 

Patrząc po róznych tabelkach to dałbym mu nawet 2.0.

PODSUMOWANIE

Plusy.

  • Bardzo wygodny
  • Dobrze dopasowywuje się do nierówności.
  • Cieplejszy niz w opisie.
  • Dwie komory ( od biedy pośpi się na jednej)
  • Odpowiedni dla osób 2xl
  • Zielony :) pasuje do śpiwora. 
  • Zestaw naprawczy.
Minusy
  • Beznadziejny worek pompka
  • Grubość mniejsza niż deklarowana
  • Tańszy i cięższy material warstwy rozdzielającej.
  • Brak instrukcji do zestawu naprawczego.


sobota, 30 września 2023

Podstawka pod kuchenkę turystyczną.

 Przedmiot z gatunku gadżet. Przez lata jeżdżenia pod namiot nigdy nie odczuwałem potrzeby posiadania. Ciekawość jednak to ciekawość więc przeszukałem  internety i znalazłem. U majfriendow za 12zl i drugie tyle przesyłka. Czekanie jakieś dwa tygodnie.

Ten podstawek jest nierdzewny i po złożeniu wielkości kuchenki Spark.

Rozkłada się dwustopniowo.


I w pełnej krasie wygląda tak.

Zaczepia sie go za rant butli i jest trochę kombinowania,  bo tam nie ma żadnego naciągu. Trzeba wiec odgiąć środek lekko w dół, a potem od góry nacisnąć na niego kartusz.

Całość wygląda jak powyżej

Użyteczność? Jeśli tylko jest możliwość postawienia kartusza bezpośrednio na ziemi, ławce, stole, piasku - podstawka jest całkowicie zbędna.

Ma niewielkie zastosowanie jeśli ustawia się kuchenkę na trawie. Zabezpiecza przed przechyleniem kuchenki przez odginającą się trawę.

Możliwe też ze będzie pomocna na śniegu, bo kartusz nie będzie się tak wychladzał.

Przydatność to mocne 2/10 , ale wygląda 9/10 więc profesjonalnie. 😉

piątek, 8 września 2023

Niezwykłe miejsce w Sosnowcu - tym razem od środka.

 Trza było zabrać liny do asekuracji.. 




Kolektor wybudowano zaraz po I WS na granicy Sosnowca i Jaworzna. Razem z nim powstał zbiornik rezerwowy wody, filtry, osiedle pracownicze oraz rozległa sieć wodociągów.
Na owe czasy była to jedna z najnowocześniejszych konstrukcji w europie.
Po drugiej wojnie światowej system przebudowano i teraz zarówno pobór jak i zrzut wody odbywa się w zupełnie innym miejscu.
Dopóki działała kopalnia Olkusz Pomorzany, kolektor był niedostępny. Kopalnia wypompowywała ogromne ilości wody, co podnosiło poziom rzeki o około pół metra. Na kolektorze dochodziło do spiętrzenia i zostawało bardzo mało przestrzeni między lustrem wody a tymi opuszczanymi wrotami. No i nurt był zabójczo silny.
Można to zobaczyć na moim filmie sprzed kilku lat -  

  • Dawne ujęcie wody na Białej Przemszy ...  

 
Kopalnia przestała tłoczyć wodę półtorej roku temu. Poziom opadł, woda płynie czysta, denne muły zostały wypłukane. No i przede wszystkim temperatura wody znacznie się podniosła.

Przy obecnym stanie wody, da się tamtędy przepłynąć kajakiem. Bardzo ważne: jakieś 20m za kolektorem jest drzewko w poprzek nurtu, a kolejne 10m dalej kaskada na kamieniach. Kaskada ma koło metra wysokości (widać ją z góry w połowie filmu) więc kajak , zwłaszcza dmuchany trzeba spławiać.
Można zaoszczędzić sobie bardzo długiej przenoski - około 300m .

niedziela, 20 sierpnia 2023

Impregnacja namiotu Nevis po 5 latach.

 Mam go od 2018, taki fajny gift z roboty. Przemierzał ze mną rzeki, czasem był wypożyczany na wyjazdy w góry, a kiedy indziej stał w ogródku jako rekreacja dla dzieci.



Sumarycznie, był w użyciu jakieś 60 dni. Po tym czasie, jedyne co się zepsuło to impregnacja rękawa na główny maszt.


To ciemniejsze, szare miejsce to właśnie odłażący impregnat. Nie powoduje to przeciekania, cały szew i tak jest podklejone od środka. Na wszelki wypadek spryskałem resztką impregnatu do kurtki.

Jak na jeden z najtańszych namiotów UL, jest dobrze.


Edit kilka dni później.


Okazało się że nie jest tak kolorowo. Wyszło że podłoga się poci pod obciążeniem. Widać że pod matą do spania zbiera się wilgoć. Nie było rady, trzeba impregnować.

Z impregnacji kurtki została mi butelka z atomizerem, dobrze czasem być chomikiem. W sklepie 8a.pl zanabylem nixwaxa impregnat do namiotów, w postaci koncentratu. Jeszcze się trafiło jak ślepej kurze ziarno, bo przeceniony. Do tego szare mydło do rąk w płynie z drogerii. To faktycznie szare jest najlepsze bo nie ma barwników jak kolorowe.

Do tego sporą miednica i dużo letniej wody. Bo najpierw trzeba namiot delikatnie, ręcznie doprać. Taka zabawa razem z płukaniem zajmuje 1.5 godziny. Płukać trzeba trzy, cztery razy, żeby nic mydła nie zostało.

Potem kolejne półtorej godziny suszenia. Tropik rozstawiony solo, a sypialnia powieszona na sznurkach.

W międzyczasie dokładne mieszanie impregnatu z wodą, w czystym słoju po ogórkach.

W końcu nakładanie przez spryskiwanie. Podłoga od spodu, oczywiście ułożona na płasko, a tropik od zewnątrz.

Kolejne półtorej godziny suszenia.

A potem niespodzianka. Intensywny zapach impregnatu utrzymywał się przez cztery dni i to tak że nie szło w namiocie spać. Przy czym nie był to zapach octu, jak w przypadku impregnatu do kurtek tylko coś zupełnie dziwnego.

Stąd rada, nie impregnować namiotu ostatniego dnia przed wyjazdem.

sobota, 5 sierpnia 2023

Rowerami przez Podlasie



Początek wyjazdu. Godzina 02.30 na Dworcu Głównym w Sosnowcu.


W trakcie godzinnej przesiadki w Warszawie, była okazja zobaczyć autobusy-ogórasy, które o dziwo nadal jeżdżą i wożą wycieczki.


I w końcu stary dworzec w Suwałkach.

Potem zwiedzanie miasta i nocleg na Campingu 134 w Suwałkach. Miasto jest bardzo ciekawie zorganizowane. Trzy główne duże ulicę, wzdłuż nich ciągła niska zabudowa. A między rzędami domów podwòrce.  Do tego bardzo ładnie zrobiony park nad rzeką.
Co do campingu to jest raczej nastawiony na zmotoryzowanych. Blisko drogi, mało drzew. Przez to w namiocie spi się średnio komfortowo. Ławki są, prysznice z ciepła woda i czyste toalety też. 45 zl za dwie osoby z namiotem to niewygórowane cena.

Następnego dnia , w ramach rozgrzewki przejazd z Suwałk do Augustowa, odwiedzenie centrum miasta i finalnie nocleg na Camping Zatoka.


W okolicy Augustowa są trzy pola namiotowego, ale to jest specyficzne. Opłata nie jest tak jak w innych przypadkach rozbita na część za człowieka i cześć za namiot. Po prostu płaci się 50pln za osobę i koniec. W tym jest: miejsce, ubikacje, prysznic z ciepła woda ile chcesz, gorąca woda do robienia napojów, herbata w saszetkach i kawa rozpuszczalna. No i jest jakieś 300m od dworca więc nawet z dużym bagażem problemu nie ma



Następnego dnia, ruszyliśmy szlakiem Kanału Augustowskiego w stronę granicy. Po drodze trafiały się takie miejsca jak powyżej. To jest naprawdę niesamowite, że w połowie lat, kiedy glony w większości jezior zdarzyły się już rozmnożyć i utworzyć zawiesinę, tutaj nadal jest bardzo przejrzysta woda. W słoneczny dzień można spokojnie nurkować do 8m bez potrzeby posiadania latarki.


Mijamy śluzę. Cały kanał na terenie Polski ma 80km długości i ponad 10 śluz. Ale łączy ze sobą tylko trzy jeziora. Stąd jest to raczej miejsce dla motorowodniaków i kajakarzy. Żeglarze wymiar Mazury, gdzie w jeden ciąg połączono kilkanaście jezior. Daje sie to zresztą zauważyć, bo żaglówek w okolicy jak na lekarstwo.
Zaskoczeniem jest czystość wody w komorze śluzy. Widać jej dno. A to ewenement w porównaniu do śluz na Wiśle czy odrze.


Zamkniete przejście graniczne na Białoruś. Wzdłuż rzeki po polskiej stronie płot i drut żyletkowe. Aha, zakaz podchodzenia bliżej niż 15m od płotu i naprawdę warto tego przestrzegać.  W czasie pokoju normalnie pływają tedy kajaki i lodzie, organizuje się nawet spływy graniczne. Teraz niestety nie.
Co się rzuca bardzo w oczy w przygranicznej wsi to pustka. Bez przejścia granicznego i ruchu turystów prawie nie widać ludzi. 
W drodze powrotnej przez 30min nie minął nas ani jeden samochód.

Późnym popołudniem docieramy na pole namiotowe na pole namiotowe przy jeziorze. 40zl.za miejsce toalety i prysznic. Z tym że woda w prysznicu z instalacji solarnej więc trzeba iść jak najwcześniej żeby się na ciepło załapać. No i myć się oszczędnie żeby i dla innych starczyło.

W nocy i nad ranem pada. Zwijamy się zaraz po tym jak deszcz przeszedł i wracamy na zatokę do Augustowa.

Kolejny dzień również zaczyna się od porannego deszczu i wyjazdu okrężna droga na Wigry. 




Plan był taki żeby dojechać do pola przy klasztorze, coby n drugi dzień odcinek był krótszy, ale się rozpadało i skończyliśmy na Campingu Jastrzeby, po południowej stronie Wigier. Tu za pobyt skasowali 60pln ale nie było ciepłej wody w prysznicu :(.



Następnego dnia , ruszyliśmy dalej. Celem były mosty Stanczykowskie 60km dalej. Nie dojechaliśmy. Powyżej Suwałk, teren robi się znacznie bardziej pofalowany więc z bagażami trzeba częściej rowery pod gór podprowadzać. Do tego dołożyła się spiekota, i finalnie zatrzymaliśmy się 12km od celu na agroturystyce nad Hańcza. Miejsce jest tak fajne że postanowiliśmy pozostać na dwa dni.

Ponieważ zostawialiśmy namiot i bagaże na polu, to jechać było znacznie lżej. Oczywiście nie jest tak że jest pięknie. Okazało się że green velo nie prowadzi bezpośrednio na stańczyki tylko najpierw wiedzie na trojstyk granic.
Dzięki temu zobaczyliśmy jeszcze granicę z obwodem kaliningradzkim. Wysoki płot I zasieki z drutu. W czasach pokoju był tu kolejny transgraniczny szlak turystyczny.


W końcu dotarliśmy do mostów. Są to jedne z najwyższych w Polsce,  zbudowane jeszcze przed wojną i mało używane. Wstęp jest płatny 10 zl. Warto zapłacić i się przejść.

Jeszcze jedna istotna rzecz gdyby się ktoś wybierał
 Trzeba wyłączyć roaming, a mape w nawigacji zrzucić do wersji offline. W tej okolicy polska się nie ma zasięgu (ani plus ani orange) I próbuję się łączyć przez rosyjska telefonie. 34 zl za GB danych to sporo :(.

Spod mostów wróciliśmy na agro nad Hańcza. Następnego dnia, spowrotem na zatokę w Augustowie.



Po drodze jeszcze taka ciekawostka. Miniaturowy most zwodzony na siłownikach hydraulicznych.



Ostatnie dni to wypady po okolicy na lekko. Obejrzeliśmy część kanału poniżej Augustowa, kanał Bystry, pozostałości bunkrów, i zabytkowe kościoły.

Powrót w czwartek kolo 16 z przesiadką w Opocznie Południowym. Jest to całkiem zaskakujące miejsce, bo ten dworzec nie jest w Opocznie tylko kilka kilometrów za miastem w lesie. 
Ot dwa perony w samym środku niczego.
W Sosnowcu byliśmy po pierwszej w nocy.


niedziela, 28 maja 2023

"Pojezierze Olkuskie"

 Kolega zza biurka sprzedał informacje o nowo powstającym jeziorze. Teren dawnej kopalni piasku, między Olkuszem a Bukownem, ulega właśnie samoczynnemu zalaniu. 

 Jak na razie przyrost jest rzędu 5cm/doba.


Pojechałem, obejrzałem, wygląda to tak


Zalany obszar to jakieś 80x50m. Wedle słów miejscowego Górnika, przyrost jest, ale nie aż tak szybki. W ciągu tygodnia woda przesunęła się o dwa rzędy drzew. Woda jest czyst i bardzo zimna, jak wszystkie w tej okolicy.

To jest najniżej położona część dawnej kopalni ,cała niecka ma jakiś kilometr długości. Wiec te początkowo przyrosty potem się zmniejszą. Zapewne też, i tu stawiam dolary przeciwko orzechom, nawet jak akwen zaleje się do końca, to będzie na nim obowiązywał zakaz kąpieli. Oczywiście będzie nagminnie łamany ;)


Przy okazji podjechałem do Bukowna, zobaczyć jak się ma zalew, który miał zniknąć po wyłączniu kopalnianych pomp. Zalew, wbrew dramatycznym wypowiedziom ekologów i aktywistów ma się dobrze. Pompy wyłączono w styczniu 2022. We wrześniu 2022 poziom wody spadł w sumie o 30cm. Teraz widać że o 10cm wzrósł