Padło na kierunek północny zachód - zbiornik Świerklaniec. Koło 8.30 dojechałem rowerem do zalewów Rogoźnik. Wypożyczalnia kajaków na mniejszym jeziorku była czynna dopiero od 10.00, na większym akwenie ma być czynna dopiero w przyszłym tygodniu.
Dorobiłem więc kilometrów i pojechałem do parku Świerklaniec. Wieść gminna niosła że mają tam wypożyczalnie kajaków i nowy hangar.
Na miejscu okazało się że wypożyczalni nie ma. Było i nie ma. Diabeł ogonem nakrył. Hangar jest, ale tylko dla klubu sportowego. No dobra, zalew Świerklaniec to nie jest jakiś cud. Mało interesująca linia brzegowa, tylko na północy jest trochę błądzenia miedzy szuwarami.
Dojechałem do mostu na Brynicy od północy właśnie. Zrobiłem film.
Potem myk bardzo okrężną drogą, spowrotem na Rogoźniki. Objechałem większy zbiornik dookoła. Komary i kilka urokliwych miejsc. Czemu nie wziąłem aparatu? Głupi jestem.
Przed objechaniem, skusiłem się jeszcze na hot-doga w budzie przy placach zabaw. Nie polecam. 7pln, za naprawdę małego hot-doga i to z mikrofali a nie z piecyka.
Na mniejszym zalewie poszedłem popływać. Od plaży do ruin restauracji. Jest spoko jeśli płynie się z plaży na azymunt. Jak się chce popływać bardziej po zbiorniku, to okazuje się że pod wodą jest masa glonów. Nie są groźne, ale upierdliwe.
Jeżeli ktoś się będzie wybierał pływać na tych akwenach, to polecam być nie później niż o 9.00. Potem, zwłaszcza w ciepłe dni, tłok jest niemożebny. W okolicy nie ma wiaty dla rowerów, trzeba przypinać bicykle do ogrodzenia.
Wracając, warto skręcić do piekarni Ziarenko. Są otwarci w niehandlowe niedziele, a bułki mają naprawdę dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz