Wygrzebałem zdjęcia z 2015r. Wyjazd do Bukowna, pierwsza dłuższa wycieczka odkąd kupiłem rower. Trasa dość prosta, bo szlaków jeszcze wtedy nie znałem więc musiałem trzymać się ulic. Z Czeladzi do Sosnowca, potem koło hali Expo i dalej, drogą równoległą do 94 na Kraków. W jednym miejscu trzeba było nadłożyć sporo drogi, ale finalnie do Bukowna dotarłem. Objechałem miasto, obejrzałem miejsce gdzie szykowano przystań kajakową (przy Leśny Dwór), obejrzałem basen (w remonie) i pojechałem dalej na piaskownie.
Piaskownia jak sama nazwa wskazuje jest porośnięta lasem. Konkretnie to kiedyś była tam kopalnia piasku, aktualnie teren podlega rekultywacji. Żeby się na nią dostać, trzeba na ulicy Mostowej zjechać w drogę do źródła wody PPoż. Aktualnie zrobiono tam parking i punkt widokowy więc nie da się nie trafić.
Mapa z fragmentem Bukowna. Zbiornik ppoż na dole jest na tyle popularny że nawet ktoś mu wbił szpilę.
Ujęcie zrobione z Bolesławskiej Drogi (lewa strona mapy) kierunek wschód. Ulica Mostowa jest na zwieńczeniu tej skarpy.
I widok na piaskownie. Powierzchnia ubiórki to był mniej więcej prostokąt 2 na 2.5km. I takich piaskowni w okolicy jest kilka, jak nie kilkanaście. Droga jest jakieś 20m nad dnem całego obiektu. To daje wyobrażenie ile materiału stamtąd wybrano.
Aktualnie, te drzewa są dużo wyższe, za pięć dziesięć lat po piaskowni nie będzie śladu.
I sam zbiornik w pełnej krasie. W czasach świetności miał ok 70m długości i 15-20 szerokości.
Pierwszy raz byłem nad nim w 2009 roku żeby ponurkować. Wtedy wokół był tylko piach i rachityczne krzaki.
Zbiornik kończy się takim przelewem. Woda z niego trafia na pustynię a potem ciekami wodnymi do Kanału Szczakowskiego.
Akwen ma w najgłębszym miejscu dwa metry głębokości. Można tam od biedy ponurkować, jeśli ktoś ma jajca ze stali. Dlaczego? Bo niezależnie od pory roku woda jest lodowata. Tak jak w Sztole. Słońce może prażyć tak, że bąble się rąbią nawet jeśli stoisz w cieniu, a ta woda ma nadal 12-13 stopni.
Po odwiedzeniu zbiornika, ruszyłem ulicą Bukowską w stronę Jaworzna.
Trafiłem tam na opuszczony i zaniedbany przystanek kolejowy. To z czasów świetności kolei na tych terenach. Piach z tych piaskowni musiał być czymś wywieziony, i ktoś go musiał wydobywać.
Prawa nitka torów o dziwo w ciągłym użyciu.
Potem było już prosto, do Jaworzna i w lewo na Sosnowiec. Wtedy jeszcze nie znałem skrótu przy zalewie więc zawsze nadkładałem kilka kilometrów.
Jakość zdjęć i filmów nie powala. Ale to było lata temu. Zdjęcia robione Samsungiem B2710 a film z Nikona Colpixa 5200 który oferował fantastyczny tryb 640x480 na 30fps i terkoczący ciągle dalmierz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz